Przejdź do głównej zawartości

Marta Kisiel, Bazyl i Licho



Z Targów Książki w Warszawie (tak, tych dawno temu, w maju) wracałam ze zbiorem opowiadań Marty Kisiel. Wracałam także z rotawirusem, co miało pewien wpływ na to, czemu tak późno piszę o tej książce. Przeczytałam, ale nie byłam w stanie poskładać myśli, a potem pochłonęło mnie życie. Na szczęście, trafiłam na akustyczna wersję książki, a gdy tylko jej wysłuchałam, dostrzegłam znaczenia, których nie zauważyłam wcześniej i uznałam, że czym prędzej powinnam Wam o tej książce powiedzieć.


Osiem opowiadań naprzemiennie przedstawiających zdarzenia z życia czorta Bazyla o cudnym kształcie bakłażana i Licha, zasmarkanego anioła stróża. Zasmarkanego, nie z powodu deprecjonowania jego wieku, a z powodu nękającej go alergii.

Bazyl, jak to on, wędruje, wtyka nos (lub włochatego siebie) tam gdzie nie powinien, a potem musi ratować świat i rusałki, daje się zwodzić, popada w zdziwienie z Dziwem i nabawia się kataru, wręcz katarzyska. Ma to wszystko jednak wydźwięk i ekologiczny, i społeczny, no i mocno żartobliwy.

Anioł natomiast w towarzystwie spotkanych stworzeń spędza święta po swojemu, robi furę przetworów na zimę, przekonuje (i to nie tylko siebie), że czasami dobrze jest się ponudzić, bo nuda jest twórcza, a w jednym z opowiadań przeżywa to, co przytłaczająca liczba kobiet w okresie przedświątecznym, kiedy to memach napomina się je, że przy świątecznym stole siada się z powodu nadejścia Jezusa a nie Sanepidu, a pierogi kupione lub podarowane są tak samo ważne jak te ulepione własnoręcznie, samemu, po nocach i do granic zmęczenia.

Jak widzicie - mimo, że tom "Bazyl i Licho" teoretycznie adresowany jest do młodszego czytelnika, to - jak zresztą zawsze w książkach Marty Kisiel, znajdziecie w opowiadaniach przesłania istotne dla czytelników bez podziału na wiek dopuszczalny. Autorka pisze tak, i chwała jej a to, by przy książce odnaleźli się i młodsi, i starsi, by każdemu z nich coś książka powiedziała.

Mnie mówi wiele, czego i Wam życzę.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...