Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2022

Malwina Ferenz. Miasto w płomieniach.

  Potężny huk. Nie tylko się go słyszy, lecz także i czuje. Jest taki nacisk na uszy, że człowiek ma wrażenie, jakby ktoś mu włożył głowę w imadło. Bomba musiała być duża i spadła niedaleko, a można to poznać też po tym, że przez chwilę ciężko jest oddychać i nie da się nabrać powietrza do płuc. To pierwsze zdania najnowszej powieści Malwiny Ferenz. Powieści znacznie różniącej się od tego, do czego autorka przyzwyczaiła swoich czytelników. Miasto w płomieniach jest bowiem powieścią na wskroś realistyczną i opisującą sytuację mieszkańców Breslau w latach II wojny światowej. Mathilde Jansen opuszcza, ku zdumieniu sąsiadów, schron i decyduje się przedrzeć przez płonące miasto do swojego domu (lub tego, co po nim zostało) na Flurstrasse. To zaledwie 4,5 kilometra, ale wśród ulic ogarniętych ogniem oraz radzieckiego ostrzału, odległość ta nie zwiastuje miłej przechadzki, a raczej zapowiada - z każdym krokiem - walkę o życie. A jednak młoda kobieta wychodzi z bezpiecznego miejsca i idzi...