Przyznaję - podczas czytania tej książki myślałam, że autorka przejaskrawiła specjalnie sytuację, że takie rzeczy się nie dzieją. A potem trafiłam na facebookową grupę, gdzie przeczytałam, co robią dzieci uzależnione od technologii i przestałam poddawać w wątpliwość treść powieści.
Lula jest młodszą siostrą Wery i Kaja. Ma kochających rodziców, życzliwe rodzeństwo, swoje pasje, a nawet - zaadoptowanego ze schroniska psa. Wiedzie życie zadowolonej z siebie i tego, co ma, dziewięciolatki. Gdy pewnego dnia do jej pokoju trafia komputer, jest niezadowolona - prace plastyczne wymagają miejsca, które zawłaszcza stojący na biurku ekran. Jednak za niedługi czas okazuje się, że jej rówieśniczki grają w Kryształowy Zamek, a lepienie, rysowanie i inne tego typu aktywności są w ich oczach dziecinne.
Lula - grzeczne, bezproblemowe dziecko - z ciekawości i chęci przynależności do grupy oraz uzyskania tej grupy akceptacji, dołącza do gry. I za każdą minutą spędzoną w programie komputerowym, Lula coraz mniej przypomina siebie.
Czytałam i martwiałam z przerażenia. Że wystarczy kilka dni, że wystarczy jedno słowo rzucone przez koleżankę, że potrzeba uznania rówieśniczego działa z taką mocą, że... Mogłabym wiele wymieniać. Autorka pisze Najstraszniejsze w tej historii jest to, ze dzieje się naprawdę i w pełni się z nią zgadzam.
Ciekawi mnie (i nie tylko mnie, bo omówiłyśmy tę książkę w pracy), czy czytelnicy, do których jest adresowana będą umieli w Luli odnaleźć siebie i czy w jakikolwiek sposób będzie ona dla nich przestrogą. Jak myślicie?
Czytajcie Już, już! - koniecznie.
Komentarze