Wbrew tytułowi - ta książka nie namawia do tego, by ją drzeć, palić, podtapiać. Namawia jednak do tego, by nie stawiać jej w gablocie za szybą, a używać. Czytać, zabierać na spacery, odkładać do tajemnych skrytek.
Czytam przy jedzeniu. Instagramowa ankieta, w której odpowiadaliście na pytanie, czy też tak robicie pokazała, że większość z Was tak. O to, co czytacie już nie pytałam, ale podejrzewam, ze tu też jesteśmy do siebie podobni. Przy jedzeniu towarzyszą mi najczęściej książki moje, nie biblioteczne, mocno zaczytane, znane już na pamięć, którym kropla pomidorowej czy barszczu nie zaszkodzi, a jedynie sprawi, że będą bardziej moje. Nie, nie pochwalam nurzania książek w truskawkach i lodach, ale wiem, że te najbardziej ukochane, towarzyszące mi w najróżniejszych chwilach życia mają w sobie i piasek z plaży, i niezapominajkę z przechadzki po łące, i ślady po pomidorze.
Keri Smith namawia do zakumplowania się z książką. Do nawiązania z nią emocjonalnej więzi. Dołączam do tego namawiania:-)
Kupując książkę za 15 zł (cena minimalna) wspierasz Fundację.
Komentarze