Każda drobna zmiana jaką wprowadzamy, zwraca się z nawiązką. /Cati Flanders/
Lubię ten moment zastanowienia się nad życiem, któremu sprzyja zmiana daty w kalendarzu. Końcówka roku* skłania do tego, by spojrzeć wstecz, by dostrzec swoje sukcesy i niepowodzenia, a z tych ostatnich wyciągnąć lekcje.
Najtrudniejszym w tym roku dla mnie było pożegnanie Nusi. Dostrzeżenie tego momentu, w którym utrzymywanie jej przy życiu byłoby egoizmem i równało się ze skazywaniem na powolne umieranie w bólu. To był tak bardzo ciężki moment, że wyparłam go ze świadomości. Wiem, że jej już nie ma, nie przyjdzie się przytulić, nie zamruczy, nie nafuka, ale kompletnie usunęłam z głowy moment, w którym umarła. Robiąc podsumowanie roku znalazłam zapisek w kalendarzu, ale wiem, że ani dzień ani miesiąc nie tkwią we mnie tak bardzo, jak dni odejścia innych zwierząt.
Oczywiście, pewnym wyłomem w życiu stała się epidemia i to wszystko co ze sobą przyniosła. Nowe nawyki (maseczki i dezynfekcja), zakazy, puste półki w hipermarkecie z marcu, zakaz wchodzenia do lasu, praca zdalna, widywanie współpracowników tylko dzięki systemom zdalnych rozmów, zmiany w prawie i zaufaniu do rządzących.
Co było nowego? Dobrego?
Pierwszy raz w życiu byłam w Górach Sowich i wróciłam oczarowana. Podobnie było z Bieszczadami - zachwyciłam się i długo po powrocie nie mogłam się ocknąć ze swojego zachwytu. Kilka razy wyjechałam w najbliższe Beskidy, dwa razy odwiedziłam Mazury. Pierwszy raz wzięłam udział w Festiwalu Literackim Patrząc na Wschód i z przyjemnością wróciłam na Suwalszczyznę. Wzięłam udział w trzech biegach - jednym w świecie realnym, wraz z innymi biegaczami, w dwóch organizowanych wirtualnie. W PZU Cracovia Maraton pobiegłam na trzech dystansach (5, 10, 13 km). Wyniańczyliśmy dwa kociaki - Jagoda zamieszkała w rodzinie, Roch został z nami. Ukończyłam VI wyzwanie Kamili Rowińskiej i jestem jedną z 119 osób (startowało nas 4196), które przez rok biegały, czytały, rozwijały się w ramach wyzwania. Skróciłam włosy na kilkumilimetrowe. Dokształciłam się i owo kształcenie uwieńczyłam odpowiednimi certyfikatami. Wzięłam kilka lekcji jazdy na motocyklu, jeździłam jako pasażerka, zostałam bohaterką reportażu radiowego, zdecydowałam się na wolontariat w jednym z parków narodowych (niestety, tu akurat pandemia pokrzyżowała mi plany). Wyjechaliśmy w góry z okazji moich urodzin. I w ostatnich dniach roku odwiedziliśmy Wrocław, a w podróży okazało się, że Amber jest podróżnikiem doskonałym. Zaczęłam też ćwiczyć z aplikacją, którą Wam czas jakiś temu polecałam - Miazgą. Jest oczywiście kilka rzeczy, których nie zrealizowałam i nie zrobiłam tego z przyczyn wynikających z własnego niezdecydowania, braku przekonania, nadmiernej ostrożności. Wiem już jednak, że zrobię je w tym roku.
Korzystając ze, wspominanego Wam czas jakiś temu, YearCompass przemyślałam to, ku czemu chcę dążyć w 2021 r. i co chcę zrobić/osiągnąć. To świetne narzędzie pozwalające na pomyślenie o kolejnym roku w naszym własnym tempie, na określenie tego, co będzie najważniejsze w poszczególnych obszarach życia, na zapisanie tego, co w sobie pokochamy, czym umilać będziemy sobie życie, czemu będziemy się przeciwstawiać i jak świętować będziemy sukcesy. Zachęcam do skorzystania:-)
Z początkiem roku przyglądam się ciekawie nadchodzącym dniom, uczę od innych, przyglądam własnym rolom w rozmaitych przedsięwzięciach i wiem, że chcę, aby 2021 rok był dla mnie rokiem obfitości. Niech się dzieje wiele i dobrze w miłości, zdrowiu, podróżach, pracy i wszystkim tym, co ważne. Tego i Wam życzę:-)
Życie dzieje się teraz w tej chwili, to wszystko co mamy. I to wszystko czego nam potrzeba.
/Raynor Winn/
Komentarze