Od początku była jednocześnie dzieciuchem i charakterną istotą. Lata mijały, a ona wciąż była właśnie taka: potrzebująca Twojej uwagi, przytulania i sama decydująca o tym w jakim zakresie chce Twojej obecności. Gdy jej nie chciała, umiała to wyraźnie pokazać.
Miała wyjątkowy apetyt. Na życie, jedzenie, poznawanie nowego, przytulanie i bliskość.
Wędrowała ze mną przez różne mieszkania, różne strony Polski, spędzała długie godziny w samochodzie i wszędzie tam, gdzie dotarłyśmy ważne było dla niej to, by móc zasnąć wtuloną we mnie.
Była ciekawska, odważna, szła przez życie z zachłannością i przełamując własne lęki. Przypadło na mną sporo problemów zdrowotnych, ale nie poddawała się - walczyłyśmy obydwie. Tylko temu ostatniemu nie daliśmy rady - ani my w domu, ani nasz lekarz.
To było piękne 12 lat. I choć dziś mi strasznie trudno nie widzieć jej czekającej na śniadanie na kuchennym blacie, nie czuć jej ciężaru na swoim brzuchu, nie słyszeć jej mruczenia, to przepełnia mnie wdzięczność za każdy dzień jaki z nią spędziłam.
Komentarze
Przesyłam moc uścisków.