Pamiętnik Babuni podczytywałam we fragmentach na forum Miau.pl gdy jeszcze autorka nie publikowała w druku. Pamiętam do dziś jak zaciskało mi się gardło podczas czytania i jak bardzo realistyczne były te opowieści w zestawieniu z przerażającymi historiami jakie wyłaniały się z wątków wolontariuszek zajmujących się kotami w schroniskach i przestrzeniach miast.
Gdy czas jakiś temu trafiłam na tę książkę w katalogu biblioteki uświadomiłam sobie, ze nigdy nie przeczytałam jej całej. Nadrobiłam i powiem Wam, że ucisk w gardle nie zmniejszył się ani o jotę, a w miarę czytania do moich oczu napływały coraz mocniej łzy.
Katarzyna Ryrych narratorką opowieści czyni kotkę, zwaną przez inne Babunią. W schronisku pojawiają się nowe koty, odchodzą, znajdują domu, a ona wciąż tam jest. Stanowi oparcie dla tych, które się boją, koi smutek matki, która oddała do domu adopcyjnego swoje dziecko, zajmuje się kocimi podrostkami i dodaje otuchy tym, które już się poddały. Jest opoką dla innych i niczego nie chce dla siebie.
Widać, że autorka świetnie zna schroniskową rzeczywistość i doskonale pojmuje kocie emocje. Owszem - być może zdaniem niektórych nadmiernie je antropomorfizuje - czyni to jednak po to, by potrząsnąć ludźmi i uświadomić nam jak wiele uczuć kryje się w kocich sercach.
Polecam gorąco z nadzieją, że wkrótce książka zostanie wznowiona.
* * *
Miya, kot dotychczas mięsolubny, stała się koneserką ludzkiego jedzenia. Potrafi ściągnąć z talerza kanapkę i obgryźć chleb lub zlizać pastę z suszonych pomidorów i ciecierzycy. Wyjada - próbuje - oliwki z sałatki. Okazało się, że lubi nabiał, a kilka dni temu spróbowała nawet owocu morwy (jednak tak wszystkożerna nie jest). To, że gada i lubi gadać wiadome jest nie od dziś, ale i to ostatnio się rozwinęło - Miya zagaduje, szuka kontaktu, przychodzi ugniatać (ma siłę!) i aktywnie uczestniczy w życiu domu.
Na drugiej stronie sił i zaangażowania jest dwunastolenia Nusia. Nadżerka na języku to się powiększa i zaognia, to - po dawce leków przeciwzapalnych i antybiotyku - lekko przygasa, ale nieodmiennie jest i powoduje, że Nusia ma problemy z dbałością o higienę i jedzeniem. W tej chwili może jeść tylko mokre i to im miększe tym lepiej. Bardzo chudnie, waży w tej chwili 4,4 kg i choć ktoś mógłby stwierdzić, ze to bardzo dobra waga dla kota, ja wciąż pamiętam jak wyglądała wcześniej (fakt, była za gruba) i przeraża mnie jej wystający spod sierści i skóry kręgosłup. Kąpiemy ją regularnie, Jedyną rzeczą jakiej jeszcze nie spróbowaliśmy w tej mocno nierównej walce o jej dobre samopoczucie jest interferon. Nie spróbowaliśmy, bo nie możemy go nigdzie znaleźć. Jutro zrobimy kontrolne badanie krwi; mam nadzieję, że do zmian na języku nie dołączyła cukrzyca lub choroba nerek.
Komentarze