Dziś wyjątkowo, dziecięcym piątku, tylko o jednej książce. Ale za to o jakiej...
Strach jest dla ludzi obdarzonych rozumem, oczami i sprawnymi zakończeniami nerwowymi.
Wilczerka to ktoś, kto przywraca wilki Naturze. Te, które kupione w szczenięcym okresie mają służyć za ozdoby salonów, popisywać się na przyjęciach i nie stąpać nigdy po ziemi wśród lasów. Tym właśnie zajmują się Marina i Fiedora, jej córka. Gdy ta pierwsza zostaje brutalnie zaaresztowana i wywieziona z rodzinnego domu, ta druga wraz z towarzyszącymi jej zwierzętami i uciekinierem z wojska, wyrusza na pomoc matce.
Fabuła niby prosta, dająca się streścić w kilku zdaniach, pozornie zdawać by się mogło, że nawet przewidywalna. Ale nie! Po pierwsze - Katherine Rundell napisała Wilczerkę tak, że każde słowo w tej książce dużo waży, a poszczególne sceny są misternie snutymi opowieściami o wielkim znaczeniu.
Przepiękna historia, równie przepięknie przetłumaczona przez Paulinę Braiter, zabiera nas w pewien wyobrażony świat. Nierzeczywisty, aczkolwiek oparty o pewne realnie istniejące przestrzenie i wydarzenia. Wędrówka Fiedory i Aleksieja nie jest reportażową historią - to baśniowa narracja pełna zdarzeń, w które trzeba wierzyć, gdy czyta się tego typu powieść.
Fiedora jest dla mnie symbolem miłości, a jej historia to opowieść o sile, lojalności, wierności, zwyciężaniu zła mocą dobra.
P.S. Dawkowałam sobie tę książkę, by nie przeczytać jej zbyt szybko. Szkoda było mi rozstać się z bohaterami.
P.S.2. Wilczerkę znajdziecie na Litres.pl a link jest linkiem afiliacyjnym:-)
Komentarze