Przejdź do głównej zawartości

Dla dzieciaków (50)


Filippa Odevall, Karin Lundström, Bose stópki. Joga dla dzieci


Lubię, gdy książki z jogą dla najmłodszych przedstawiają pozycje kolejnych ćwiczeń w sposób nawiązujący do natury. I nie jest to tylko pies z głową w dół:-) W Bosych stópkach obfitość przyrodnicza stanowi tło dla poszczególnych bajek, w których kryją się asany. Co więcej - we wstępie do książki wyjaśniono, że joga to nie tylko ćwiczenia ciała, to szukanie równowagi między ciałem, umysłem, duszą. Choć książeczka zdaje się być niepozorna, wśród bajek o świecie kryje się trzydzieści pozycji, w których dzieci spróbują inaczej niż dotychczas usiąść lub stanąć, inaczej oddychać i sprawdzą, czy i kiedy ich umysł uspokaja się z przebodźcowania.

Polecam.

Arnold Lobel, Mysie przysmaki


To już druga obecność Arnolda Lobela i jego Myszek na blogu (Pierwsza - KLIK). Spokojne, idealne dla najmłodszych dzieci historyjki o sprytnej myszce, która nie chcąc zostać ugotowana przez łasicę opowiada jej bajki. A końcu - ucieka z garnka. Banalne, prawda? A jednak Lobel napisał to tak, że - jestem tego pewna - słuchające tej opowieści dzieci włączą się w tę historię emocjonalnie i będą angażowały się w przygody myszy. 

Mysie przysmaki to bajka na leniwe popołudnie lub czytanie po śniadaniu. Kiedy brzuchy są pełne, a dziecięca wyobraźnia pracuje wyjątkowo mocno. Lobel jest gwarantem dobrze opowiedzianych historii.

Agata Loth-Ignaciuk, Rozala Bisek-Szladowska, Wszyscy jedzą naleśniki


Świetna książka. Idealna do kulinarnej podróży przez świat, dziś dla nas niedostępny. Warto jednak od czegoś zacząć, a naleśniki są doskonałym przyczynkiem do poznawania po pierwsze pochodzenia produktów, które - jak się może wydawać wielu dzieciom - biorą się z półki w sklepie, po drugie - kultury krajów przez pryzmat tego niepozornego produktu kulinarnego.

Wszyscy jedzą naleśniki pokazuje internacjonalny charakter tego, co możemy stworzyć mieszając mąkę, sól, jajko, mleko i masło. Na słodko i słono, pikantnie i oszałamiająco wytrawnie, z owocami, ryżem, syropem - ile miejsc, ilu jedzących, tyle przepisów.

Kulinarnie książka zachwyca, ale nie nie jedyny zachwyt jaki poczujemy - grafiki Agaty Loth-Ignaciuk dodają smaku książce i zauroczą tych wszystkich, którzy książki, podobnie jak potrawy, oceniają pod względem estetycznym.

Zapraszam do zabawy w poznawanie świata tropem naleśników:-)

Komentarze

Przyznam, że ta "naleśnikowa" książeczka bardzo mnie zaintrygowała. :) Tym bardziej, że 4-letnia córeczka moich znajomych jest wielką fanką rzeczonej potrawy. ;)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...