Przejdź do głównej zawartości

Magdalena Kubasiewicz. Wigilijny pech.


Wiem, że jutro jest Wielki Piątek, za chwilę Wielkanoc i aberracją może wydawać się czytanie/słuchanie i pisanie o książce, której akcja rozgrywa się w okolicach bożonarodzeniowych. A jednak - tę oto książkę chcę Wam polecić.

Magdalena Kubasiewicz przedstawia trzy siostry, z których najmłodsza w Boże Narodzie ma wziąć ślub, a najstarsza, od wielu lat, ma wyjątkowego pecha w tym właśnie okresie. Wszystko, co może pójść źle w życiu DiDi - tak właśnie idzie, gdy tylko zbliża się 24 grudnia. Do rodzinnego domu, zamieszkałego przez babcię, matkę i najmłodszą - Irenkę, przyjeżdżają Edyta z mężem i podrzuconą im w ostatniej chwili Izabelą, córką tegoż męża oraz DiDi, podwieziona przez przyjaciela natychmiast uznanego za jej narzeczonego.

Wydarzenia rodzinne i okołorodzine, przemyślenia każdej z bohaterek są bardzo realistyczne i mają chwilami gorzki posmak. Silne osobowości kobiet z rodziny Dąbrowskich zderzając się poglądami wywołują burze, wątpliwości i wyrzuty sumienia. Towarzyszenie im, słuchanie o tym, co przeżywają dało mi - dzięki umiejętnie poprowadzonej przez autorkę narracji - szansę, by poczuć się zaangażowaną w życie bohaterek. Dało mi też bodziec do tego, by zastanowić się jakie byłoby moje zachowanie w takich sytuacjach w jakich znalazły się Diana, Edyta i Irena.

Nie zwracajcie zatem uwagi na porę roku, święta, wokół których osnuta jest fabuła - to po prostu zabieg literacki spajający treść. Zacznie ważniejsza jest treść.

Polecam.

Komentarze

Czasami przyjemnie jest się oderwać od "tu i teraz" i przeczytać coś kompletnie nie pasującego czasowo w danym momencie. Ja pamiętam, że w dzieciństwie przyprawiałam moją świętej pamięci babcię niemalże o zawał, kiedy w środku lata domagałam się czytania mi "Opowieści Wigilijnej"... Hihihi. ;)
Leacathy pisze…
Osobiście nie lubię czytać w Boże Narodzenie powieści z klimatami świątecznymi. Czytam takie książki w innych miesiącach roku i uważam to za bardzo miłe przypominanie za co kocham zimę, święta.
Zostawię sobie tę pozycję na zimę.
Monika Badowska pisze…
Natalio,
w tym przypadku końcówka grudnia ma służyć jedynie osadzeniu fabuły w określonym czasie, dużo ważniejsze są relacje międzyludzkie.

Leacathy,
spotkałam się z recenzjami tej książki zaczynającymi się od mniej więcej takich słów "Niewiele na wspólnego z klimatem świątecznym" ;)

Naćpana,
:)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...