Jak zapewne pamiętacie biorę udział w wyzwaniu Kamili Rowińskiej (zawieszonym na czas pandemii). Jedną z lektur wyzwaniowych była ta. Przyznaję, pewnie nie sięgnęłabym po nią, bo już sam tytuł budzi moją nieufność. Ale jak wyzwanie, to wyzwanie ;-) Poniżej kilka refleksji po czytaniu:
Jeśli pokusimy się o namysł nad samymi sobą, uświadomimy sobie bogactwo własnego doświadczenia (zarówno złego, jak i dobrego), to możemy sobie ufać.
Marzenia motywują do zmian - to truizm, prawda? A jednak, im bardziej słucham wielu osób zaangażowanych w działania na rzecz rozwoju osobistego, tym trudniej - wbrew pozorom - jest mi określić swoje marzenia. Wynika zatem z tego, że osiadanie marzeń wymaga mojej zgody na nie i że warto odświeżyć sobie pojmowanie "marzeń". Bo czy to spacer w góry w najbliższy weekend, czy wędrówka przez mongolskie stepy - ważne tak naprawdę jest to, co zrobię z tym marzeniem i czego się podejmę, by je zrealizować.
Kto zarządza moim czasem, zarządza moim życiem. To motto, które przylgnęło bardzo mocno do moich myśli.
Jeśli wiem gdzie idę, wszechświat będzie sprzyjał mojej wędrówce. Zadziała precesja. O co tu chodzi? Otóż o to, że gdy wymyśliłam, że chciałabym jeździć volvo V70, to nagle wokół zaczęła dostrzegać mnóstwo tych aut. Gdy zrezygnowałam - przestałam je dostrzegać;)
Kreuję, a nie czekam co przyniesie życie. Co o tym myślicie?
Zmiana słownictwa: z muszę, na chcę, itp. otwiera mnóstwo możliwości. Idzie za tym zmiana myślenia. Sprawdziłam - działa :)
Podejmowanie decyzji to otwartość na to, co one przyniosą. Bez względu na emocje jakie temu będą towarzyszyły. To nie zawsze jest łatwe. Ale mimo to - konieczne i daje poczucie panowania nad swoim życie,
Jeśli upadam, mam gorszy czas potrzebuje siły, nie litości. Od innych i od siebie.
Chcę, by w moim życiu - każdej decyzji - widać było wartości jakimi się kieruję. Znacie swoje wartości? Jeśli nie, warto zrobić ćwiczenie, by je poznać. Możecie sięgnąć np. tu - KLIK.
Marzenia motywują do zmian - to truizm, prawda? A jednak, im bardziej słucham wielu osób zaangażowanych w działania na rzecz rozwoju osobistego, tym trudniej - wbrew pozorom - jest mi określić swoje marzenia. Wynika zatem z tego, że osiadanie marzeń wymaga mojej zgody na nie i że warto odświeżyć sobie pojmowanie "marzeń". Bo czy to spacer w góry w najbliższy weekend, czy wędrówka przez mongolskie stepy - ważne tak naprawdę jest to, co zrobię z tym marzeniem i czego się podejmę, by je zrealizować.
Kto zarządza moim czasem, zarządza moim życiem. To motto, które przylgnęło bardzo mocno do moich myśli.
Jeśli wiem gdzie idę, wszechświat będzie sprzyjał mojej wędrówce. Zadziała precesja. O co tu chodzi? Otóż o to, że gdy wymyśliłam, że chciałabym jeździć volvo V70, to nagle wokół zaczęła dostrzegać mnóstwo tych aut. Gdy zrezygnowałam - przestałam je dostrzegać;)
Kreuję, a nie czekam co przyniesie życie. Co o tym myślicie?
Zmiana słownictwa: z muszę, na chcę, itp. otwiera mnóstwo możliwości. Idzie za tym zmiana myślenia. Sprawdziłam - działa :)
Podejmowanie decyzji to otwartość na to, co one przyniosą. Bez względu na emocje jakie temu będą towarzyszyły. To nie zawsze jest łatwe. Ale mimo to - konieczne i daje poczucie panowania nad swoim życie,
Jeśli upadam, mam gorszy czas potrzebuje siły, nie litości. Od innych i od siebie.
Chcę, by w moim życiu - każdej decyzji - widać było wartości jakimi się kieruję. Znacie swoje wartości? Jeśli nie, warto zrobić ćwiczenie, by je poznać. Możecie sięgnąć np. tu - KLIK.
Ciekawa jestem, czy czytaliście tę książkę i co o przesłaniu Jacka Walkiewicza pomyśleliście :)
Komentarze
Zauważyłam, że ostatnio moda jest na takie książki o rozwoju osobistym. To temat na topie. Ciekawe z czego to wynika. Pozdrawiam. :)
gratuluję zatem:)