Mimo, że nigdy nie miałam kłopotu z zakupoholizmem, a jedną z wartości wyznawanych przeze mnie w życiu jest prostota, to lubię zaglądać do książek, w których ktoś pisze o swoim sposobie na okiełznanie nadmiernego konsumpcjonizmu. Ciekawi mnie niepomiernie z jakiego pułapu ktoś startuje, jakie zastosował metody i czy to co osiągnął jest dla niego satysfakcjonujące.
Cait Flanders zaczynała swoją drogę oszczędzania z olbrzymim długiem i niewielką gotówką w portfelu. Zaczynała, gdy uświadomiła sobie, że za chwilę nie będzie miała co jeść i za co zapłacić rachunków. Walczyła także z innym problemem - alkoholizmem, który starannie ukrywała przed bliskimi. Gdy pewnego dnia postanowiła dokonać zmiany (a wręcz była zmuszona jej dokonać), przystąpiła do pracy metodycznie robiąc listę tego, co kupować może. Wszystko, co poza listą było niedozwolone.
Autorka zaczęła się zastanawiać jakie wyrwy w życiu próbuje zaspokoić zakupami i alkoholem. Co w niej, jej psychice wymaga naprawy, zmiany, przepracowania, a co dotychczas spychała na margines świadomości kompulsywnie pijąc i kupując. Oglądała swoje rzeczy (ubrania, książki, inne) i zastanawiała się nad tym co nią kierowało, gdy je wybierała w sklepie. Co ciekawe - umiała się zdobyć na szczerość pisząc, że część z posiadanych przez siebie rzeczy kupowała dla siebie z przyszłości - gdy już będzie lepszą wersją siebie: elegantszą, mądrzejszą, bardziej wyrafinowaną.
Mimo początkowego wrażenia, że opowieść Cait Flander jest zanadto chaotyczna, Królowa oszczędzania to ciekawie opisany eksperyment. Co ważne - eksperyment na tyle dogłębny i przemyślany, że spowodował pozytywną odmianę życia autorki.
Kusiło Was kiedyś, by nałożyć na siebie takie ograniczenie i sprawdzić jak się z tym czujecie? Mnie tak, więc jeśli się zdecyduję, to chętnie podzielę się z Wami emocjami jakie takiemu doświadczeniu towarzyszą.
Komentarze