Przejdź do głównej zawartości

Starsi panowie dwaj i trzeci znacznie młodszy

Czasami jest tak, że oprócz zwierzyńca z Kociokwika przejmuję opiekę także nad innymi zwierzętami. Bywa, że jako tymczasy trafiają do Kociokwika, ale bywa i tak - że pozostają we własnych domach, a ja jestem personelem dochodzącym, dbającym o to, co każdy kot zapewnione mieć powinien.

Tak się wydarzyło w niedawnej przeszłości. Poranki (bardzo krótkie, bo przed pracą) i popołudnia, znacznie dłuższe, spędzałam w towarzystwie dwóch kocurów. Jeden z nich to Lord, mój niegdysiejszy tymczas:)

Nie będę bawiła się w antropomorfizowanie i upierała się, że mnie poznał, bo pewnie nie poznał. Ale witał przy drzwiach, domagał się głasków, pełnej miski i jeszcze więcej głasków. Jego towarzysz - choć nie wiem, jak to możliwe, głasków oczekiwał jeszcze więcej, jedzenia znacznie mniej, a w ofercie barterowej zostawiał sierść. Białą i długą, całe mnóstwo.

Zdjęć im nie robiłam, więc nie zaprezentuję Wam owych dwóch dostojnych panów, aczkolwiek dodam, że spotykanie się z nimi, obserwowanie jak oswajają sobie nieznanego człowieka i porównywanie z tym, jak Kociokwiki traktują ludzkie kolana, plecy, całe ciało, właściwie, było interesującym doświadczeniem.

*   *   *

Mogę Wam jednak pokazać innego dostojnego pana. Dopiero oglądając niedawno zrobione zdjęcia dostrzegłam jak bardzo Kajtek zmężniał i to, że stał się kocurem. Oczywiście, dla mnie na zawsze zostanie Kajtulkiem, ale czas robi swoje...




:)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...