Przejdź do głównej zawartości

Anna Cieślar. Berdo.

O debiutanckiej powieści Anny Cieślar wspomina się jako o historii miłości rodzicielskiej. Ja tej miłości jednak nie dostrzegam. A jeśli już - jakąkolwiek - to w zupełnie innym miejscu.

Bo też miłością i przywiązaniem darzy sześciolatka Millionen Jahren, mieszkający niedaleko Berda i jego syna, starszy wiekiem i doświadczeniem artysta piszący ikony. Miłość i wiele szacunku to coś, co zwierzętom spotykanym w bieszczadzkich lasach, ofiarowuje Radek, syn kłusownika. Miłość to także coś, co czuł Mędrzec Świata, gdy jeszcze był Jerzym Pełką, do swojej klaczy - Lulu.  I wreszcie - miłość okazują zwierzęta: wilki Zev i Wida, sobie wzajemnie i swojemu potomstwu oraz psy Kanczi i Aron, swoim ludziom. Radek, co w pewien sposób jest wpisane w naturę dziecka, kocha tych, których ma przy sobie; z tym, że Millionen Jahren to dla niego bezpieczna miłość, a miłość do ojca jest podszyta strachem. Miłości ojca do syna nie widzę w tej opowieści. Jest za to mnóstwo zniecierpliwienia, niechęci, braku szacunku, złości i gniewu na to wszystko, co z Radkiem związane.

Autorka stawia swojego bohatera dwukrotnie w sytuacji próby. Michał Mosler zmuszony jest podjąć decyzję: uciekam lub przyjmuję odpowiedzialność. Z każdej z tych prób wychodzi inaczej, a każda - jak się domyślacie - niesie za sobą konsekwencje. Na plus trzeba przyjąć, że Anna Cieślar spójnie prowadzi losy Berdo, krok po kroku każąc mu doświadczać ceny swoich wyborów. To, że ową cenę płaci też syn mężczyzny, jest jednym z następstw wybranej drogi.

Zastanawia mnie to, dlaczego autorka uczyniła Michała Moslera Cyganem. Czy to, do jakiej grupy narodowej czy też etnicznej należy, ma coś wyjaśniać czytelnikowi? Czy jego pochodzenie ma determinujący wpływ na życie? Czy to kim jest narzuca mu wewnętrznie system dokonanywanych wyborów życiowych, czy też żyje tak jak żyje, bo - będąc Romem - nie miał innej możliwości? Brakuje mi dopełnienia tej informacji; pochodzenie Berdo jest jak strzelba wisząca na ścianie podczas sztuki teatralnej, strzelba, która ostatecznie nie wypala.

Berdo to dobra książka. Surowa, twarda, bolesna. Książka, która daje podstawy do dyskusji nad motywami bohatera, nad konstrukcją fabuły, nad realizmem postaci i zdarzeń. To książka, która nie głaszcze i nie obiecuje dobrych, łatwych rozwiązań. 

Komentarze

monotema pisze…
Książka mignęła mi tu i ówdzie. Zapamiętałam, bo podoba mi się okładka. Ja wiem, że książki nie ocenia się po okładce, ale to przecież przede wszystkim okładka przykuwa uwagę. Pewnie nie przeczytam, bo średnio mnie zainteresowała.
Monika Badowska pisze…
Monotema,
ze względu na tematykę?
monotema pisze…
Poniekąd, bo jest tam niby wszystko, co lubię, ale i to czego się boję. Pozdrawiam :)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...