W ostatnich dniach sierpnia 2006 roku znalazłam na szybie sklepu zoologicznego kartkę głoszącą "Oddam kocięta". Zadzwoniłam pod wskazany numer i umówiłam się na oglądanie. Kilka dni później w moje życie wkroczyła Sisi. Mała, bardzo charakterna kotka zawładnęła mną błyskawicznie. Towarzyszyłyśmy sobie wzajemnie robiąc razem wszystko to, co robić razem mogą kot i człowiek. Przemierzyła ze mną setki kilometrów, mieszkała w wielu mieszkaniach, zasypiała na niezliczonych tomach książek. Mruczała do mnie, fukała obrażona, lizała w nos, gdy chciała mnie obudzić i wtulała się tak, jak robiła to będąc kocim dzieckiem. Spacer po plaży, picie kawy na balkonie, odpoczynek pod krzakami róż w ogrodzie, witanie w progu, dzielenie talerza, poduszki, ręcznika. Wspólne strojenie choinki, pocieszanie po śmierci Gusi i Sary, wyniańczenie Nusi, przytulanie w tych wszystkich chwilach, w których miałam dość. To wszystko, i wiele więcej, jej zawdzięczam. To wszystko, co od niej ...
O czytaniu, książkach, pisaniu. O tym co warto i z kim poczytać. O zwierzakach, bez których dom staje się nudny. O życiu, po prostu:)