Przejdź do głównej zawartości

Marta Kisiel. Małe Licho i anioł z kamienia.


Bożydar Antoni Jekiełłek mający lat dziesięć, dawno już przeszedł proces inicjacyjny związany z opuszczeniem domowego zacisza, pełnego przedziwnych i mało typowych mieszkańców, by dołączyć do uczniów szkoły. Tak, to ma już za sobą, wszelkie sporne na tym etapie kwestie przemyślane, omówione, rozważone, więc pora, by pozwolić mu doświadczyć kolejnych, nowych rzeczy.

W wyniku rodzinnej narady spowodowanej szalejącą w domu ospą (dopadła Licho, Konrada i Krakersa) Bożek wraz z Tsadkielem i Guciem zostaje wysłany na ferie zimowe do cioci Ody*. W głębi lasu na polanie, wraz z ciocią mieszka trójłapa Kuleczka oraz czort Bazyl, stworzenie życzliwe, opiekuńcze i zarazem pocieszne. W tej jakże rodzinnej, ciepłej i miłej atmosferze anioł wyczuwa coś niepokojącego i jest mu coraz gorzej. Zupełnie inaczej niż chłopcu, który w towarzystwie Gucia i Bazyla odkrywa mnóstwo atrakcji w miejscu, gdzie niegdyś stała Lichotka. Gdy między Bożkiem i Tsadkielem następuje zgrzyt i anioł wychodzi z domu, by nie wrócić, wiele się zmienia.

Małe Licho i anioł z kamienia to opowieść o dojrzewaniu do empatii, o budzeniu się odpowiedzialności za słowa i czyny, a co za tym idzie za drugą osobę. To historia chłopca, który chce naprawić to, co zepsuł zamykając swoje serce na uczucia inne niż urażona duma i złość. To opowieść o tym, że każdy z nas chce być kochany i czasami w tej potrzebie miłości zatraca się o wiele za bardzo. To wreszcie powieść, która podkreśla rolę rodziny w kształtowaniu osobowości każdego z nas – tę szalenie istotną przestrzeń, w której wszyscy powinni czuć się akceptowani takimi jakimi są, takimi jakimi chcą być i być próbują.

Nieustająco polecam.

*Ci z Was, który mają za sobą lekturę Szaławiły i Oczu urocznych, znają tę postać, ci, których ta przyjemność ominęła zachęcam, aby spokojnie czytali Małe Licho i anioła z kamienia, i dodatkowo, czym prędzej, uzupełnili lekturę o brakujące tomy.

P.S. Drodzy Nauczyciele! Dawno już straciłam kontakt z programami nauczania i wymogami list lekturowych. Wiem jednak, że obydwie książki Marty Kisiel, których bohaterem jest Bożydar, mogą być dla Was inspiracją do pracy z dziećmi i młodzieżą. Sięgnijcie po nie, poczytajcie i poczujcie je w sobie, a potem opowiedzcie swój zachwyt dzieciakom. Zadziała :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe