Przejdź do głównej zawartości

Aleksandra Klonowska-Szałek. Odetchnij od miasta. Warmia i Mazury.



Bardzo możliwe, że powinnam napisać Wam o tej książce wiosną, gdy się ukazała. Ale stało się tak, że zabrałam się a nią dopiero na urlopie, pośród mazurskich jezior, lasów i pól i uświadomiłam sobie, że próg jesieni będzie doskonałym momentem na to, by podsunąć Wam pomysły na spędzenie zimy lub kolejnego lata w województwie warmińsko-mazurskim.

Książkę podzielono na części. Jest mowa o tym gdzie spać, co i gdzie jeść oraz jak spędzić czas wolny, jeśli nie chcemy tylko leżeć i patrzeć w niebo lub w jezioro.

Krótkie opisy wszelkich miejsc i atrakcji pozwalają zmieścić ich w książce naprawdę wiele. Są miejsca prowadzone przez mieszkańców wsi, którzy postanowili stworzyć dom wart tego, by w nim zamieszkać turystycznie, a jednak więcej jest osób, które w ucieczce z dużego miasta odnalazły spokój i pomysł na życie właśnie przy dróżkach i na bezdrożach Warmii i Mazur. Każde z opisanych miejsce okraszone jest zdjęciami, a w opisie znajdziecie adres, a także wszelkie linki wiodące do  prezentacji wybranego miejsca w Internecie.

Z jednej strony podziwiam determinację, świetne pomysły i niezwykłe wykorzystanie miejsc. Z drugiej - świadoma tego jak funkcjonują polskie wsie - współczuję tym, którzy chcą tam być "swoimi" i długo takimi nie zostaną. Jest jeszcze jedna strona - czy ludzie, którzy odnowili siedliska, otworzyli restauracje na barkach, uczynili z budynku starej szkoły pensjonat i galerię, są zainteresowani tym, by być częścią społeczności lokalnej, czy jedynie nastawieni są na gości z zewnątrz, sąsiadów zza płotu traktując z lekka lekceważąco?

Podejrzewam, ze trudno o jednoznaczną ocenę i zapewne jest tak, że każdy z przypadków rządzi się własnymi prawami. Ale gdy czytam o podgiżyckiej barce na którą mięso jest sprowadzane z Nowej Zelandii, bo tam jest najlepsze, czy o czerpaniu z przepisów francuskiej kuchni serwowanej w warmińskiej chacie, to nie do końca wiem, czy to o to chodzi. Do mnie nie przemawiałaby wspólna z gospodarzami i innymi gośćmi przestrzeń salonu, czy jadalni, która zachęca do integracji.

Jeśli chcecie podejrzeć o jakiego typu pensjonatach, domach czy restauracjach jest mowa w książce zerknijcie na stronę slowhop.com, bo jest ona ściśle powiązana z ideą przyświecającą książce.

Odetchnij od miasta. Warmia i Mazury może Wam podpowiedzieć gdzie warto spędzić weekend, czy urlop. Jestem przekonana, że z wielu opisanych tam miejsc można wybrać coś dla siebie. Ot, choćby Dworek Króla Stawnisława położony w miejscowości Stawki. Poszukajcie;)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe