Przejdź do głównej zawartości

Milena Wójtowicz. Vice versa.


Dawno już nie śmiałam się tak bardzo, jak podczas czytania Vice versa Mileny Wójtowicz.

Nietypowa agencja BHP, nietypowa, bo obejmująca opieką klientów nienormatywnych, prowadzona przez strzygę Sabinę i wspierającego ją Piotra, inkuba, została powiększona personalnie o Żanetę, dziada borowego, czyli jednostkę z przyrodzenia ekologiczną i odczuwającą jedność z naturą. I stąd też pomysł Sabiny, aby Żaneta studiowała ochronę środowiska.

Wśród wielu interesujących doświadczeń, jakie stały się udziałem młodej dziewczyny, było jeżdżenie autem szefowej, transport złotego cusia, zaklęcie miłosne jakiemu uległ jej akademicki kolega wybierając za obiekt zadurzenia właśnie ją, rozmowa z potomkinią rodu łowców nienormatywnych i oswajanie Sabiny i jej złych humorów słodyczami. A i to nie wszystko.

Vice versa oprócz świetnej zabawy zapewnia też materiał do przemyśleń na temat tego, jak wiele zła wyrządziliśmy światu czerpiąc z niego, niszcząc i nie znając w tym umiaru.

Zachęcam :)

P.S. Jest też Memento mori; kliknięcie w okładkę przeniesie Was na stronę autorki, gdzie pobierzecie plik do czytania:)

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe