Przejdź do głównej zawartości

Matt Whyman. Zaskakujący geniusz świń.


Tej książce przyglądałam się już czas jakiś. Przyglądałam i niepomna doświadczeń z książkami o zwierzętach pisanymi przez laików, wiele sobie po niej obiecywałam. Czy słusznie?

Matt Whyman, wraz z żoną i dziećmi, postanowili zaprosić do swojego życia świnki. Miniaturowe, aczkolwiek świnki, bo jedną z ich ról miało być pokojowe koegzystowanie z kurami i jednoczesne dawanie sygnału okolicznym lisom, że kury są pod opieką. Wybrawszy, zapłaciwszy więcej niż za zwykłe świnie, rodzina Whymannów sprowadziła do domu Roxi i Butcha. Gdy dni mijały, a słodkie, różowiutkie prosiątka zamieniały się - wbrew oczekiwaniom - w pełnowymiarowe świnie, Matt i jego bliscy musieli pogodzić się z faktem, że ich miniaturki miniaturkami nie są oraz, że trzeba im zapewnić odpowiednie warunki do życia i to na dworze, a nie w domu.

Opowieść narratora wzbogacona jest informacjami jakie Matt uzyskał od profesora weterynarii, Michaela Mendla, dbającego o dobrostan świń hodowlanych oraz hodowczyni Wendy Scudamore, stojącej, jak wynika z jej wypowiedzi, na przeciwległym biegunie w stosunku do profesora, w zakresie tego, co myśli o świniach i jako co je traktuje.

O ile opowieści autora można zaliczyć do ciekawych, to tak naprawdę, dla mnie, o wartości tej książki, świadczą wypowiedzi Wendy. Ma olbrzymi ogrodzony teren, po którym swobodnie spacerują świnie znajdując sobie miejsce do życia, odpoczynku, funkcjonowania w swojej ulubionej rodzinie. Dzieli się z Mattem i nami obserwacjami na temat funkcjonowania świńskich rodzin, charakterów uzależnionych częstokroć od rasy, opowiada o obyczajach, wskazuje na pozytywne cechy świńskich towarzyszy, ale przestrzega również przez traktowaniem ich jak zabawki.

Brakowało mi w tej książce wyraźniejszego rysu poznawczego, bo wstawki Scudamore i Mendla nie zaspokoiły w pełni mojej ciekawości. Ale jeśli chcecie przeczytać historię o tym, jak mądre są świnie i jak bardzo podobne nam ludziom, to zdecydowanie odsyłam Was do książki Zaskakujący geniusz świń.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe