Aż wstydzę się patrzeć jak długo mnie tu nie było... A im więcej czasu blog zarasta pajęczynami, tym trudniej się na niego wraca - zapewne znacie to z własnych doświadczeń.
Od połowy kwietnia byłam w rozjadach - a to Łódź i szkolenie służbowe, a to świąteczny obiad na skraju lasu, a to spacery brzegami jezior podczas mazurskiego, kilkudniowego, urlopu. W czasie majówki próbowałam łapać pogodę, wizytowałam z Nusią PanDoktora (Nuś znów ma kłopoty ze zmianami na języku), rozstawałam się z pandzią (spędziłyśmy razem prawie 16 lat, aż trudno uwierzyć!) i czytałam czekając na koniec wolnych dni.
Czytałam, ale - skoro już o tym mowa - nie udało mi się w przeczytać nic z kwietniowego wyzwania czytelniczego. Do majowego nawet nie podchodzę, ale zerknijcie - może się skusicie.
Przygotowując się do majowych spotkań z Marcinem Wilkiem, Marią Paszyńską i Przemysławem Ignaszewskim, poznawałam ich książki, zmuszając otoczenie do wysłuchiwania co ciekawszych fragmentów ;-)
Maj się zaczął świątecznie - urodziny mojej Siostry, moje imieniny, dziś Dzień Bibliotekarza, który również obchodzę :-)
Czytam, popołudnia spędzam głaszcząc koty i spacerując, jeżdżę na rowerze, rozglądam się za autem, śledzę nowości i zapowiedzi oraz planuję pobyt w Warszawie (raczej jednodniowy, ale zawsze i to dobre).
A co u Was?
Komentarze