Lubię wracać do Lost River. Poznawać wrac z Oswaldem T. Campbellem nieco zwariowanych, bardzo charaktyrystycznych mieszkańców niewielkiego miasteczka w Alabamie. Klimat tam panujący (i nie mówię tylko o temperaturze), obyczaje, relacje międzyludzkie sprawiają, że tęsknię za tym, by zrobić zakupy w sklepie Roya, pogapić się z Oswaldem na pelikany płynące rzeką, czy wziąć udział w wydawaniu przyjęcia przez Groszki.
Jeśli jeszcze nie daliście się wchłonąć opowieści bożonarodzeniowej stworzonej przez Fannie Flagg, to nie czekajcie.
Komentarze