Lubię ten zabieg narracyjny, w którym równolegle toczą się historie różnych osób, a my - czytelnicy - co jakiś czas dostrzegamy nici ich łączące.
U Agaty Przybyłek są młodsi i starsi, ludzie u progu dorosłego życia i ludzie, którzy wiele już lat przeżyli i nie umieją w nim dostrzegać tylko dobrych stron.
Bardzo podobały mi się relacje Joli i Marka, ich wzajemny szacunek. Udanie autorka pokazała myśli i obawy mężczyzny.
Ciekawą wymowę miało też to, co usłyszała Monika od mamy - o tym, że na różne sytuacje w życiu warto spoglądać z każdej strony, bo może się okazać, iż to, co na pierwszy rzut oka zdaje się nas unieszczęśliwiać, może przybrać zupełnie inne znaczenie.
Ciekawe, ale ostrzegam - nie czytajcie tekstu na okładce. Kompletnie nie oddaje nastroju książki.
Komentarze