Katarzyna
Ryrych. Bombka babci Zilbersztajn.
Do starej
kamienicy wprowadza się Nina wraz z bratem i rodzicami. Gdy przed Bożym
Narodzeniem mama trafia do szpitala, by urodzić najmłodsze dziecko, dziewczynka
zostaje w domu z tatą i Alkiem. Przeziębiona, trafia pod opiekuńcze skrzydła
najstarszej mieszkanki kamienicy, babci Zilbersztajn, która daje jej w
prezencie piękną, ozdobną i niemalże zabytkową bombkę choinkową. I ów przedmiot
staje się elementem magicznym w tej opowieści; od chwili, w której bombka
znajduje się w domu Niny dziewczynka wędruje poprzez drzwi szafy do mieszkania
z przeszłości. Spotyka tam dziewczynkę ukrywającą się przed ludźmi, o których
mówi „oni”, opowiada Nince o głodzie i tęsknocie za zabawkami.
Katarzyna
Ryrych jest dla mnie mistrzynią opowieści (kiedyś poświęcę jej twórczości
oddzielny wpis, obiecuję). Realizm miesza się tu z wyśnionym, ale przecież i to
wyśnione zaczyna zdumiewająco przypominać to, co realne, a o czym niekoniecznie
chcemy/umiem pamiętać, czemu mamy ochotę poprzez pamięć oddać hołd. I co – gdy tylko
utkwi w naszej świadomości – ma szansę powstrzymać nas, ludzi, przed kolejnym
czasem, w którym ktoś musi się ukrywać z racji swojego pochodzenia, wiary,
odmienności poglądów.
Yuval
Zommer. Wielka księga robali.
Jakaż to
piękna, barwna książka! Jaka bogata w robale i wiadomości o nich!
Yuval
Zommer proponuje młodszym czytelnikom całe bogactwo świata, na który rzadko kiedy
zwracamy uwagę, a nawet jeśli już, to raczej – szczególnie my, dorośli – w kontekście
tego, że przeszkadzają i są niechcianymi gośćmi.
Słowa
bogactwo używam nieprzypadkowo, bo też w książce znajdziemy informacje o
chrząszczach, biedronkach, motylach, ćmach, mrówkach, pszczołach, owadach
nocnych, termitach, muchach, ważkach, wijach i wielu, wielu innych
stworzeniach, które określilibyśmy mianem robali.
W książce
znajdziecie krótki poradnik obserwatora robali, ich drzewo rodowe i krótkie,
acz treściwe informacje o każdym z opisywanych wraz z zadaniami dla badacza.
Teksty umieszczone są na bogato ilustrowanych stronicach, a duży format książki
aż zachęca do tego, by wziąć ją pod pachę i wyruszyć na łąkę w poszukiwaniu
najrozmaitszych robali. Zapewniam, że frajda z odszukania w naturze stworzeń
opisanych w książce, będzie wielka.
To kiedy
wyruszacie?
Jean-Michel
Billioud, Helene Georges. Biblia. Opowiedziana i objaśniona.
Gdy
byłyśmy z siostrą dziećmi, dostałyśmy Historie biblijne w kilku tomach. Barwne
ilustracje, zupełnie inne od tych, które znałyśmy z powszechnie dostępnych
książek, staro- i nowotestamentowe opowieści przedstawione w sposób
zdecydowanie przemawiający do dziecięcej wyobraźni, wyposażyły nas w podstawową
wiedzę biblijną oraz sprawiły, że do dziś dokładnie pamiętam i sposób pisania,
i grafikę owych książek. Piszę o tym, bo Biblia opowiedziana przez Billiouda, a
zilustrowana przez Georges, ma szansę, w mojej opinii, stać się dla kolejnego
pokolenia tym, czym dla nas owe wspominane Historie…
Stary
Testament podzielony jest na rozdziały dotyczące Księgi Rodzaju, Księgo
Wyjścia, historii narodu żydowskiego, proroków. Nowy - dzieciństwo Jezusa, początki działalności,
nauczanie, śmierć i zmartwychwstanie oraz początki chrześcijaństwa. Na dole
każdej ze stron znajduje się oś czasu, na której zaznaczony jest rozdział, w
jakim znajduje się czytana właśnie historia. Teksty, opierające się o konkretne
fragmenty biblijne, otoczone są krótkimi ciekawostkami odnoszącymi się szeroko
rozumianego kontekstu kulturowego związanego z daną opowieścią. Interesujący
jest sposób, w jaki objaśniony jest każdy z tytułów opisywanej historii; np.
Samarytanka, czyli Jezus znosi zakazy, Złoty cielec, czyli Bóg grozi, a potem
wybacza, Nieszczęścia Hioba, czyli los uwziął się na biednego człowieka.
Jestem
pod dużym wrażeniem bogactwa informacji zamieszczonych w Biblii i sposobu ich
doboru. Wielkie brawa należą się ilustratorce, która korzystając z oszczędnej
kolorystyki, umiała tak wykonać grafikę, by podkreślić znaczenie każdej z
opowieści biblijnych.
Oczywiście,
moje pierwsze skojarzenie z tego typu publikacją jest takie, że stworzona jest
to wspólnego rodzinnego czytania. Ale gdy tylko pojawi się refleksja o tym, że
może nie zawsze współczesne rodziny mają czas na wspólną lekturę, budzi się pragnienie,
aby ta książka nie stała zakurzona na półce, aby dzieci sięgały po nią często i
odkrywały dla siebie całe bogactwo podwalin kultury w jakiej się wychowują.
Komentarze
:)
Julka, nie znam, poszukam:)