Dawno już nie sięgałam po kryminał. Owszem, gdzieś tam między kawą pitą o poranku, a wskazówkami zegara nakazującymi wyjść do pracy przemknęłam przez jakieś kryminalne czytadełko, ale do prawdziwego kryminału nie zaglądałam już naprawdę długo.
Przede wszystkim - powieść Donato Carrisiego różni się od kryminałów skandynawskich i amerykańskich. Nie, nie różni się na niekorzyść.
Anna Lou Kastner wyszła z domu do kościoła, ale nigdy tam nie dotarła. Averchot, niby spokojne miasteczko okolone górskimi szczytami, skrywa tajemnicę, do rozwikłania której zaproszony jest agent specjalny Vogel - mężczyzna zapatrzony w siebie, elegancki, skupiony na celu. Ale czy na pewno przyświecającym mu celem jest odnalezienie dziewczyny?
Dziewczyna we mgle realizuje ten pomysł na fabułę, w którym wśród doskonale znających się osób ginie ktoś, kto jest bez winy. Zaginięcie Anny Lou otwiera różne ścieżki interpretacji, budzi ciekawość i angażuje media, które zaczynają koczować w Averchot chcąc złowić chociaż najmniejszy ślad działań policyjnych.
Podobało mi się - te nieoczywistości, ów brak pewnych schematów i jednocześnie interesujące rozstrzygnięcia pewnych wątków. Jestem bardzo ciekawa filmu, jaki powstał na podstawie książki.
Komentarze