Poprzedni Niedzielnik ukazał się tu około siedmiu miesięcy temu. Zapewne wpływ na jego pojawianie się (lub bardziej nie) ma fakt, iż w domu nie mam komputera i weekendy upływają mi na aktywności zgoła innej niż internetowej.
Czuję się już zmęczona zimą i brakiem słońca, jak zapewne większość z Was. Jak sobie z tym radzicie? Mnie udało się zajrzeć do solarium, wieczory spędzam w sali kinowej, gdzie intensywność bodźców nie pozwala mi za szybko usnąć, dbam o aktywność fizyczną i czasami, po prostu, pozwalam sobie na to, by wcześnie się położyć i zaczytać pod ciepłą kołdrą w kocim towarzystwie.
Ostatnio miałam nieco więcej czasu na dotrzymywanie towarzystwa zwierzakom, bo zmogła mnie choroba. Niestety, w tym samym okresie Nuka się rozchorowała i nie ominęły nas wizyty u lekarza. Ja już wróciłam do obowiązków zawodowych, a w sprawie zdrowia Nuki... Cóż - diagnozujemy i wielce prawdopodobne jest, że w najbliższych dniach w celu pokrycia kosztów owej diagnostyki zorganizuję bazarek pomocowy.
Rower stoi już gotowy do drogi. Jest piękny: czarno-grafitowy z odrobiną zielonego. Mam też nowy licznik. Pozostaje mi jedynie dokupić kask i wyglądać pogody umożliwiającej jeżdżenie.
Wkrótce, na przekór nadchodzącym mrozom, pojadę do sklepu ogrodniczego, kupię nowe doniczki, doniczki, poprzynoszę z zaprzyjaźnionych miejsc kawałki kwiatów, którym chcę zaproponować dzielenie przestrzeni domowej i będę szaleć roślinnie.
Na razie znajduję małe radości w każdym dniu. A to taką, że gdy idę do pracy to już jest jasno i gdy wracam z psem z długiego popołudniowego spaceru, także. Lub taką, że pomarańcze i grejpfruty tej zimy są w tak przyjaznych cenach, że mogę się nimi objadać. I jeszcze - odkryłam dla swojej kuchni komosę ryżową. A dla swojego ciała zajęcia o skromnej nazwie zdrowy kręgosłup.
W czym Wy upatrujecie radości na zimowe dni? I jak oswajacie ową - coraz bardziej męczącą już - zimę?
Komentarze
ja lubię taką jak jest teraz: mroźną i słoneczną. Ale z tego ponurego, + 5, zimowego oblicza nie umiem się cieszyć;)
Książki do poduszki,
:)
Pocieszam się, że za miesiąc będzie już czuć wiosnę i może przestanę wreszcie marznąć.
Jedyny okres w zimie, który lubię to grudzień ze względu na magię Bożego Narodzenia.
Pozdrawiam i wytrwałości w oczekiwaniu na wiosnę życzę.
przy wysokich mrozach mam energię, tylko szarość i brak słońca mnie osłabia. Ale nic to - wiosna coraz bliżej:)