Przejdź do głównej zawartości

Natasza Socha. Troje na huśtawce.


Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że Natasza Socha stworzyła relację między Koralią i Tytusem, ponieważ potrzebowała osi fabularnej, na tle której mogłaby pokazać wnętrza naszych kobiecych głów. Bo i owszem - są opisy rodzącego się uczucia, ale ważniejsze od nich są myśli Koralii na temat tego jak to jest być zakochaną i jak sprawić, aby owo zakochanie nie było tożsame z pogrzebaniem przyjaźni. Są sytuacje przedstawiające doświadczenia życiowe bohaterki, które zaprowadziły ją w ramiona osiemnaście lat młodszego mężczyzny, którego w pewnym momencie była opiekunką, ale i tak istotniejsze wydaje mi się być to co kobieta o sobie myśli, w chwili, w której dorasta, wychodzi za mąż, zostaje przez owego męża porzucona i próbuje być singlem.

Lubię książki Nataszy Sochy nie dla historii, które w nich opowiada. Ich bohaterów traktuję bowiem jako narzędzie do przekazania czytelnikom pewnych życiowych prawd, które pozbawione otoczki tego, co wypada, a co nie, co pomyślą inni, który z wyborów będzie dobry, choć niekoniecznie dla nas i tego wszystkiego, co nas pęta na nasze własne życzenie (lub z własnej głupoty), mają szansę do nas dotrzeć wygrzebane z mroków samoświadomości jednym celnym słowem Autorki.

Nie mam nic przeciwko romansom, pod warunkiem, że są o czymś, że są napisane poprawnym językiem, że mają w sobie coś więcej niż tylko sugestię otulania niczym ciepły koc. Owszem, każdy lubi koc. Im cieplejszy i miększy, tym lepiej. Ale nie trzeba sobie nim otulać mózgów, wystarczy nogi. [s. 288]
*   *   *
Człowiek nie starzeje się dlatego, że jego metryka pokazuje mu taką, a nie inną datę, ale z powodu własnych ograniczeń. Z obsesji bycia idealnym, akuratnym, dopasowanym do standardów. [s.51]
*   *   *
 W pewnym wieku musimy wybrać, czyje nieszczęście obchodzi nas bardziej: własne czy drugiej osoby. Lub inaczej: czyje szczęście jest dla nas ważniejsze. (...) Mogłam zrezygnować z siebie po to, by on czuł się dobrze. I teraz mi odpowiedz: dlaczego? Dlaczego to on miałby się czuć dobrze, a ja siedzieć ze ściśniętym sercem w domu? Dlaczego nie wolno mi pomyśleć tylko o sobie? [s. 280]

Gdybym, miała podsumować jednym zdaniem twórczość Nataszy Sochy napisałabym: Nie wiem jak ona to robi, ale odsłania myśli do których czasami nawet same przed sobą, boimy się przyznać...

Czytajcie.

Komentarze

dredziasty pisze…
Świetny post, bardzo fajnie opisane :)
BusinessRoom

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...