Kiedyś wydawało mi się, że e-czytanie nie jest fajne.
Kiedyś myślałam, że czytnik to niewygoda.
Kiedyś wyobrażałam sobie, że po e-czytaniu będą mnie bolały oczy.
Myliłam się. O czym donoszę z wielką przyjemnością:)
Jest lekki (180 g).
Ma podświetlany ekran, a jasność reguluję według własnych potrzeb.
Odczytuje siedemnaście rodzajów plików, więc czy tekst zapisano w epubie, pdfie, czy pliku tekstowym - poradzi sobie i nie trzeba się głowić jak dotrzeć do treści, do których dotrzeć chcemy.
Mieści się w nim mrowie a mrowie (parafrazując Joannę Chmielewską) książek. Ma 8 GB pamięci wewnętrznej i miejsce na 32 GB karty pamięci.
Jest zgrabny, doskonale dopasowany do ręki (przekątna ekranu 6 cali). Do oka również - można sobie ustawić wielkość czcionki, obrócić ekran, rozciągnąć tekst na cały ekran lub tylko jego kawałek.
Jest poręczny - idealnie pasuje do torebki (małej lub dużej) i plecaka. Do wyjścia na kawę, lody, czy herbatę lub wyruszenia w podróż.
Czasami żałuję, że do pracy mam na tyle blisko, by chodzić na piechotę, bo aż się prosi, by e-czytanie uprawiać przy turkocie kół tramwaju.
Dzięki czytnikowi oszczędzam miejsce na regałach. W e-książki wtykam zakładki, robię notatki, bez najmniejszego kłopotu znajduję fragmenty, które chcę zacytować pisząc o książce na blogu.
Przekonałam się i jestem na tak. Bardzo na TAK. I powiem Wam, że moja Mama również. Polecam!
* * *
Z czytnika PocketBook Touch Lux 3 korzystam dzięki zaufaniu firmy PRcontext. Dziękuję:)
Komentarze
Pozdrawiam z konca swiata,
Motylek
ooo, widzisz o tym aspekcie nie pomyślałam, a to przecież bardzo istotne.
Pozdrawiam:)