Przejdź do głównej zawartości

Księgarenka przy ulicy Wiśniowej


W tym roku, w odpowiedzi na zapotrzebowanie czytelnicze, pojawiło się mnóstwo książek o tematyce bożonarodzeniowej, właściwiej mówiąc - świątecznej. Mnie jednak skusiła książka wydana w 2016 roku i cieszę się, że po nią sięgnęłam.

Tytułowa księgarenka na ulicy Wiśniowej to miejsce, które odwiedzają najróżniejsi ludzi, od dzieci po dorosłych, od zabieganych po wiodących życie w rytmie slow, od radosnych po zatroskanych.  Pan Alojzy, który był nie tylko właścicielem, ale przede wszystkim dobrym duchem księgarenki  znajdował każdej z tych osób to, czego najbardziej potrzebowała. I choć zawsze były to książki, to do książek dołączone były rozmowy, emocje, serdeczne myśli i życzenia.

Ciekawym jest pomysł napisania zbioru opowiadań z elementem je łączącym przez różnych autorów. Każdy z nich, a jest ich ośmioro, opisuje jedną postać związaną z księgarenką wskazując na to, co w jej życiu sprawiło, iż stanęła w progu królestwa książek i Pana Alozjego.

Przyjemne, nastrojowe historie do poczytania i wprawienia się w nastrój przyjazny całemu światu.


Komentarze

Karolajna pisze…
Rzeczywiście dużo teraz książek o tematyce świątecznej. Może i ja skuszę się na tę pozycję. ;)
Pies w Swetrze pisze…
Miałam na nią ochotę w tamtym roku, ale musiałam odpuścić z powodu, że za dużo książek. Do dziś nie udało mi się przeczytać wszystkich, które sobie zbunkrowałam w tamtym okresie, bo jak zwykle pojawiały się nowe ;)
Ale w tym roku już została św. Mikołajowi przekazana sugestia. Wyraźna sugestia. Link do aukcji via email i postukanie szponem w monitor dla utrwalenia sugestii :)
Wiem, że 6 grudnia się spotkamy - tzn. moja książka i ja :D
Monika Badowska pisze…
Mam wrażenie, że w tym roku książek świątecznych jest jeszcze więcej niż w ubiegłym:) Ale ja i tak - tradycyjnie - zajrzę do Mitford:)
Pozdrawiam
Pies w Swetrze pisze…
Ha! W Mitford byłam w ubiegłym roku! :)
Z okazji Mikołaja i Świąt ja sobie robię książkowe prezenty - dużo książkowych prezentów - nie tylko o tematyce świątecznej. A potem staram się jakoś ze wszystkim zdążyć, bo z okazji Nowego Roku robię sobie książkowe prezenty, potem są moje imieniny, potem pierwszy dzień wiosny czyli urodziny mojego Mężczyzny (przecież nie mogę zostać sama bez prezentu), a potem... itd. i zawsze się okazja znajdzie, żeby sobie podarować nową książkę, no nie?
Wyhacz sobie Rosamunde Pilcher Przesilenie zimowe :D

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe