Przejdź do głównej zawartości

Jedyna i niepowtarzalna...

Pamiętacie samych siebie z czasu, gdy mieliście 10-12 lat? Pretendujący do bycia młodzieżą, silący się na poważne, dorosłe zachowania, a jednocześnie wciąż spragnieni przytulania przez rodziców, czytania głośno książek przed snem i szaleńczej zabawy z rówieśnikami? I jeszcze nieustająco głodni oraz wydłużający się z każdą sekundą coraz bardziej?

Taka właśnie jest teraz Ronda.



Spaceruje spokojnym krokiem po domu, by za chwilkę pobiec przed siebie i wskoczyć na łóżko, rower, drapak i zajrzeć do kuchni. Zawołana imieniem przybiega i udaje, że wcale nie była ciekawa, tylko tak jej jakoś po drodze było do tego właśnie pomieszczenia, gdzie jestem. Wyłapuje kuchenne zapachy pełna zadziwienia nad tym, że jem coś, co jej wcale nie pachnie jedzeniem. Sprawdza, czy w brodziku po kąpieli jest bardzo mokro. Uczestniczy z zachwytem w sadzeniu kwiatów do doniczek i angażuje się całą sobą w zamiatanie. Już przestała się bać suszarki do włosów. Odważnie zagląda do wnętrza kuchenki i do szafy. Z zapałem morduje mysz, a gdy się zmęczy zabiera ją ze sobą do łóżka, bo to trofeum, o które warto dbać.


Gdy kładę się do łóżka, przybiega. Wącha twarz nasmarowaną kremem, zagląda w oczy, zanurza łapki we włosach. Zwija się niczym szalik, mruczy od muśnięcia palców, by za chwilę zacząć miarowo oddychać, pełna ufności, że nie stanie się jej krzywda. W nocy budzi się, sprawdza czy jesteśmy: koty i ja, mości się wygodnie i zasypia. Za to pierwsza jest przy budziku:) Siada nad dzwoniącym telefonem i nasłuchuje piosenki, od której zaczynamy dzień.


Czułości szuka głównie u Nusi. Próbuje też wziąć na litość Sisi, ale Sisi nie ma towarzyskiego charakteru i nie zamierza się zmieniać dla Rondy. Owszem, czasami, jakby od niechcenia, liźnie malucha po uchu, ale na tym okazywanie sympatii się kończy. Nusia za to... Och, relacje z Nusią są urocze. Ronda podczołguje się do starszej kotki, wciska się między łapy a głowę i nadstawia się do mycia. Burczy przy tym jak kosiarka do trawy, głośno i natarczywie. Nusia podejmuje wyzwanie, pucuje Rondę, ale gdy tylko ta się ruszy - warczy na nią i mocniej przyciska łapą. Skoro już przyszła prosić o czynności pielęgnacyjno-sympatyczne, to tylko na Nusinych warunkach.


Różne już miałam tymczasy. I charakterologicznie, i wizualnie. Tak nietypowo umaszczonego - jeszcze nigdy. Wiecie, że każdy szylkretowy kot jest jedyny w swoim rodzaju? Drugiego takiego nie znajdziecie.

Ronda szuka domu, bo w Kociokwiku jest gościem. Jej brat, Rest, zwany aktualnie Frankiem, dom już ma. Kto przygarnie cudną kotkę, która nauczy go od nowa podziwiać świat?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe