Przejdź do głównej zawartości

Mario Giordano. Ciotka Poldi i sycylijskie lwy.


Przyznaję - skusiłam się na powieść Mario Giordano, bo czułam gwałtowną potrzebę czegoś, co da odprężenie, a przy tym nie będzie zbyt zajmujące, ot takie przyjemne, na sensownym poziomie czytadło. Wątek kryminalny był interesującym wabikiem.
Moja ciotka Poldi w dniu swoich sześćdziesiątych urodzin wyprowadziła się na Sycylię, by tam elegancko zapić się na śmierć, spoglądając przy tym w morze. [s. 3]
I to zdanie otwierające książkę, przekonało mnie do Poldi. Trzeba bowiem nie lada fantazji, aby po barwnym życiu kostiumolożki telewizyjnej w Monachium osiąść w niewielkim sycylijskim miasteczku i żegnać się z życiem w sposób ekscentryczny i z rozmachem bliskim temu, z jakim się dotychczas żyło.

Jednak w umieraniu Poldi przeszkadzają różne zjawiska, którym ciotka narratora musi stawić czoło. W swoim bawarskim umiłowaniu do porządku nie może przejść obojętnie wobec morderstwa popełnionego na młodym człowieku, który czasami wspierał starszą panią świadcząc rozmaite usługi.

Znalazłam w Ciotce Poldi i sycylijskich lwach to czego się spodziewałam, a i nieco więcej niż oczekiwałam. Spośród modnych ostatnio kryminałów typu cozy, ten wyróżnia się zdecydowanie postacią głównej bohaterki: Poldi jest bardzo charakterystyczna, przebojowa, porywająca w swojej dociekliwości, podejściu do trudności i spraw przyjemnych, poglądach na znajomości męsko-damskie, czy ekspresyjnym słownictwie, a całość jest doprawiona gęstym i smakowitym sosem ironii:
I wtedy... wybuchła Etna.
Etna uchodzi za łagodny wulkan, z ubogą w gazy, mało wybuchową lawą, regularnie spuszczający ciśnienie. Owszem, co parędziesiąt lat strumień lasy rozwałkowuje na płask jakąś wioskę, a w siedemnastym wieku - połowę Katanii, ale wszystko to odbywa się zawsze pomalutku, bez pośpiechu, więc jest czas na wyniesienie rzeczy z salotto, zawiązanie dzieciom sznurówek, wypicie jeszcze jednaj caffe, a potem obserwowanie wszystkiego z bezpiecznej odległości.
[s. 377]
Lekko, ironicznie, z szacunkiem do radości życia. 

Komentarze

Pati pisze…
Muszę ją przeczytać :)
Pati pisze…
O nie premiera dopiero 12 września :( Szczęściara z Ciebie :)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...