Przejdź do głównej zawartości

Lauren Fern Watt. Gizelle. Moje życie z bardzo dużym psem.


Przyznaję - jestem niepoprawna. Doskonale wiedząc o tym, że gdzie jest początek, tam musi być i koniec, każdorazowo czytam książki o tym jak człowiek decyduje się zacząć dzielić życie ze zwierzęciem i płaczę, gdy owo wspólne życie dobiega końca. Mam jednak świadomość, że między jednym a drugim jest tyle emocji, cudownych doświadczeń i radości, że nie umiem odmówić sobie lektury.

Angielski mastiff. Encyklopedia internetowa podaje, że maksymalna waga tych psów sięga 95-120 kg i są wysokie niemalże na metr. O tym jak bardzo są przywiązane do ludzi oraz jak budować konsekwencję w zachowaniu zdrowych relacji, można przeczytać na wielu stronach, w tym stronach hodowców. A Lauren Fern Watt przedstawia codzienność z Gizelle, którą trudno znaleźć w suchych opisach dotyczących rasy.

Życie z Gizelle wymaga ekwilibrystyki. I nie chodzi tu tylko o to, że Lauren chcąc zamieszkać w Nowym Jorku musi znaleźć mieszkanie, w którym zmieści się razem z psem, ale także o to, że będąc osobą młodą, samotną i chcącą chłonąć życie, musi polegać na bliskich osobach i powierzyć im współdzielenie się opieką nad psem.

Każdy dzień z psem przynosi coś nowego. Miłe i nieco mniej miłe chwile, wspólny bieg dający poczucie wolności, ale też konieczność porządkowania przestrzeni po dużym i jedzącym dużo psie. Podróże, dni doskonałego samopoczucia i dni, w którym trzeba dostrzec, że pies czuje się gorzej.

Pojawienie się psa w życiu człowieka to zmiany. Ale nie tylko te dotyczące funkcjonowania w dniu codziennym osoby towarzyszącej psy. Ów wpływ widać także w relacjach z innymi ludźmi. Jedni stają się naszymi przyjaciółmi, inni - przyjaciółmi naszego psa, a jeszcze inni - giną z naszego kręgu znajomych, bo obecność psa jest dla nich drażniąca.

Jak wiecie - sama ma psa i to dużego (choć Sara jest znacznie mniejsza niż Gizelle). W wielu momentach podczas lektury łapałam się na myśli o tym, co ja bym zrobiła w sytuacji Lauren, jakie byłyby moje decyzje i postępowanie. Zwierzęta w życiu człowieka uczą logistyki, myślenia do przodu, rozważania wszystkiego o krok przed tym, co dzieje się aktualnie. Ale... Nigdy bym z tego nie zrezygnowała:)

Oczywiście - spłakałam się przy tej książce. Myślę jednak, że ktoś, kto sięgnie po Gizelle. Moje życie z bardzo dużym psem jest przygotowany na to, że podczas czytania będą w nim budziły się różne emocje. Każda z nich jest warta tego, by ją poczuć :)

Komentarze

Moreni pisze…
O, akurat jestem w fazie intensywnych poszukiwań podobnych książek o zwierzętach. Dopisze sobie do listy.;) Polecisz coś jeszcze?;)

Szkoda, że nikt takich nie pisze o gryzoniach :(
Unknown pisze…
Moreni,
Jeśli mi się uda to zaraz włączę zakładkę z listą książek o zwierzętach. A na szybko - Wielkie małe życie Koontza😊
Moreni pisze…
A to akurat znam. W ogóle znam wszystkie trzy sztandarowe "zwierzolubne" serie (Biosfera, Eco, Menażeria) i je namiętnie zbieram.:) Ale to oznacza, że poszukiwania kolejnych ciekawych tytułów są dość trudne. :/
Idę przeglądać Twoją listę, już widzę, że sporo tytułów znam.;)
Monika Badowska pisze…
Moreni,
znalazłaś coś dla siebie?
Pozdrawiam:)
Moreni pisze…
A kilka tytułów się znalazło, głównie o psach (zaczynam sądzić, że psiarze mają ogromne parcie na dzielenie się ze światem życiorysami swoich pupili ;) ), ale też Żabińskiego i Grandine.:)
Monika Badowska pisze…
Moreni,
coś w tym jest;) Polecam Ci również opowieść o sowie, fascynująca:)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe