Eleanor pracuje od kilku lat w tej samej firmie. Mieszka w tym samym mieszkaniu, urządzonym przypadkowymi sprzętami. Ubiera się w rzeczy praktyczne, nosi długie włosy, które takie są, bo urosły i tyle. Ma jedną roślinę, nie ma przyjaciół, a znajomi z firmy traktują ją pobłażliwie. Weekendy udaje się jej przetrwać dzięki wódce - pije, zasypia i czas mija szybciej.
Wydawałoby się, że takie życie jest żałosne. Unikając jednak oceny, warto pokusić się o uświadomienie sobie, że tak wygląda codzienność wielu młodych ludzi. Zmienili miejsce/miasto, w którym mieszkają i w tym nowym miejscu są sami. Kontakty służbowe kończą się w piątkowe popołudnie i do poniedziałkowego rana - o ile nie zaczepią kogoś w sklepie, autobusie, czy innym miejscu publicznym - nie przemówią słowa do drugiej osoby.
Eleanor Oliphant funkcjonuje w takim uporządkowanym, chłodnym emocjonalnie świecie, aż do chwili, w której ktoś wykazuje zainteresowanie nią jako człowiekiem. Za chwilę wydarza się kolejna rzecz wybijająca bohaterkę z ustalonego rytmu, a to przywołuje następne zmiany. A gdy już raz zmiany się rozpoczną, to okazuje się, że ich następstwa zaczynają Eleanor frapować, rozbudzać zainteresowanie i skłaniać do szerszego spojrzenia na siebie i ludzi wokół.
Eleanor Oliphant ma się całkiem dobrze to książka dająca nadzieję, pokazująca, że nawet z największych traum można wyjść mając przy sobie ludzi, dla których jesteśmy ważni i odnajdując w sobie pokłady determinacji do tego, by odmienić swoje życie.
To ważna książka.
Komentarze
to optymistyczna, ale trudna książka. Zmusza do myślenia.
Gdy się skusisz podziel się opinią:)
Pozdrawiam