Powieść Monsieur Jean szuka szczęścia jest, w moim odczuciu, książką dobrą na dni takie jak dzisiejszy - niby wiosenny, ale deszczowy i wiejący chłodem. Dni, w które ciężko wyjść z domu i w które trudno uwierzyć w ludzką życzliwość.
Na szczęście, Thomas Montasser posiadł sztukę pisania w sposób pozwalający odnaleźć w sobie pokłady zachwytów światem i codziennością. Widać to i w Monsieur Jean szuka szczęścia, i jego poprzedniej powieści zatytułowanej Wyjątkowy rok.
Tytułowy monsieur to Jean Pickard, konsjerż hotelu Tour au Lac. Spotykamy go, gdy w położonym nad brzegiem Jeziora Zuryskiego hotelu spędza ostatni - po przepracowaniu w nim 43 lat - dzień. Ów dzień, nie tylko dla bohatera powieści jest istotny; odejście z hotelu konsjerża, który stał się dla hotelu i dzielnicy go otaczającej upostaciowieniem lokalnej historii, powoduje zachwianie rzeczywistości. A owo zachwianie - wbrew pozorom nie jest tylko czymś co skutkuje niepokojem.
W trakcie lektury poznajemy historię życia monsieura Jeana, ale też różnych osób, które pozostają w nim zaprzyjaźnione. Niektóre z nich - jeszcze do końca nie są świadome tego, że starszy mężczyzna postanowił pomóc im odnaleźć im szczęście, a swojego własnego szczęścia upatruje w tym, co robi dla innych.
Jak się jakoś dzieje, że obecność Jeana Picarda sprawia, że życie innych osób ulega zmianom - wygładzają się wszelkie zmarszczki powodowane przez lęki, pewne z pozoru skomplikowane sprawy okazują się być o wiele łatwiejszymi niż można by sądzić, a niektórzy robią dla innych rzeczy, o które sami siebie by nie marzyli podejrzewać.
Monsieur Jean szuka szczęścia to przecudna, bajkowa opowieść o tym, że można być szczęśliwym. A szczególnie o tym, że szczęście kwitnie, gdy otaczamy się ludźmi przyjaznymi. Zarówno ludzi jak i szczęścia Wam życzę.
Miłej lektury!
Komentarze