Przejdź do głównej zawartości

Jan Karon. W słońcu i deszczu.


Mitford - niewielkie, acz tętniące życiem miasteczko w Stanach Zjednoczonych. Od chwili, w której sięgnęłam do pierwszego tomu zatytułowanego W moim Mitford jestem miłośniczką i piewczynią tego, co Jan Karon opisuje. 

Ojciec Tim Kavanagh, jego z lekka szalona artystycznie żona, Cynthia, ich rodzina i przyjaciele tworzą wyjątkowy klimat miasteczka. Najnowszy tom opowieści  - W słońcu i deszczu - to historia ślubu. Ślubu wyjątkowego, bo dwojga młodych ludzi, którym czytelnicy powieści towarzyszą od chwili, w której Doodley i Lace byli dziećmi. Dziećmi zranionymi przez dorosłych, nieszczęśliwymi, bez szans na dobrą przyszłość. A jednak! 

Co ciekawe - w cyklu powieściowym o Mitford jest już tom poświęcony zaślubinom i wspólnemu życiu nowożeńców; tyle tylko, że bohaterami Wspólnego życia są Tim i Cynthia. 

Gdy czytałam W słońcu i deszczu czułam się jak w odwiedzinach u dawno nie widzianych znajomych. Z sympatią obserwowałam przygotowania do uruchomienia kliniki weterynaryjnej, objęcia gospodarstwa, prace nad ustawianiem stołów podczas przyjęcia weselnego i szukanie sukienki ślubnej nie droższej niż 100 dolarów, ale w pełni odpowiadającej marzeniom Lace o tym jak ma wyglądać w tym specjalnym dniu. Dzieliłam wzruszenie Tima czekającego na przyjazd brata, Doodley'a mówiącego przybranemu ojcu, że Lace została skrzywdzona przez dorosłych, gdy była dzieckiem, bardziej niż ktokolwiek podejrzewał, Cynthii i Olivii z wiadomości o kolejnym członku rodziny. 

Jan Karon napisała kolejną przepiękną opowieść o tym, że najważniejsi w naszym życiu są bliscy nam ludzie, że tylko z nimi stworzymy szczęście. Posłuchajmy jej:)

Komentarze

Eireann pisze…
Dopiero co kupiłam ten tom :-). Nie wytrzymałam i podczytywałam w autobusie, ale musi poczekać na swoją kolej... dwie poprzednie części jeszcze przede mną. No i dawkuję sobie Mitford niczym słodycze w weekend ;-)
Cudowna książka. Jak wszystkie pozostałe. Mitford zawsze leczy moją duszę.
Monika Badowska pisze…
Eireann,
Mitford jest dobre do dawkowania:)

Mamo Misi i Lucusia,
cieszę się, że jest nas więcej - rozmiłowanych w Mitford:)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...