Lubię uwspółcześniane historie z dawnych czasów. Lubię pisane na nowo szekspirowskie dramaty, które znani pisarze przekuwają w prozę, więc gdy dowiedziałam się, że David Almond napisał powieść adresowaną do młodzieży, a będącą literacką wizją mitu o Orfeuszu, nie wahałam się nawet chwili przed jej przeczytaniem.
Narratorką opowiadanej w powieści historii jest Claire, przyjaciółka tytułowej Elli. Znajdą się od dzieciństwa, razem dorastają i gdy w wieku szesnastu lat tworzą wraz z rówieśnikami, z pozoru nierozrywalną grupę, wiedzą, jak są dla siebie ważne i jak bardzo mogą na siebie liczyć w każdej życiowej sytuacji.
I gdy rodzice Elli uznają, że dziewczyna zbyt mało przykłada się na nauki i w związku z tym nie może wyjechać z przyjaciółmi na weekend, Claire jedzie, ale wciąż ma w myślach Ellę, wciąż opowiada jej to, co widzi i wysyła wiadomości mówiące o tym, jak cudownie byłoby gdyby Ella mogła im towarzyszyć. To Claire przedstawia - telefonicznie - przyjaciółce niesamowitego przybysza. Orfeusz, bo tak ma na imię, jest dość tajemniczy i milczący. Ubrany dość niestandardowo, budzi ciekawość. Gdy jednak sięga po instrument i zaczyna grać... Świat ulega przeobrażeniu, a wszyscy odczuwają moc owej muzyki, poddają się jej sile, jej urokowi. Wówczas Claire wybiera numer telefonu Elli i zachęca jej do słuchania Orfeusza.
Aż chce się napisać - i tak zaczyna się ta niewiarygodna historia*...
David Almond znany jest z powieści niesztampowych, nie dających się łatwo zakwalifikować. Opowiada historie w doskonałym stylu łącząc realny świat z światem nadprzyrodzonym, to, co codzienne z tym, co mistyczne i nieodgadnione, zachęcając nas, czytelników, do wytężonej pracy i umysłowej, i emocjonalnej.
Pieśń dla Elli Grey przedstawia dwa światy. Pierwszy, ten poukładany - szkoła, rodzina, przyjaciele. Mieszczą się tu nawet nastoletnie zawirowania i szaleństwa, tajemnice, narzekanie na rodziców i wymagania nauczycieli. Świat drugi - to świat na pograniczu nierzeczywistego, świat Miłości zwyciężającej Śmierć, świat oddania drugiej osobie siebie aż po krańce własnego jestestwa. Jeden z nich obiecuje bezpieczeństwo, drugi - sprzyja ryzyku, ale daje radość, uniesienie, to wszystko, czego na próżno by szukać w murach szkolnych, czy relacjach z rodziną. Almond pokazuje jak wygląda zderzenie tych dwóch światów, w jaki sposób ich przekraczanie wydaje się być niemożliwe.
Kolejny raz dałam się uwieść opowieści Davida Almonda. Pieśń dla Elli Grey, oparta na mitologicznej historii wielkiej miłości, stała się kanwą współczesnej powieści, która - choć adresowana głównie dla nastolatków - pozwoli każdemu z nas odnaleźć w sobie coś nowego. Tylko pozwólmy sobie na to, przeczytajmy najnowszą powieść Davida Almonda i poczujmy co z nami robi pieśń Orfeusza.
Polecam. Zdecydowanie :)
* * *
Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Zielona Sowa mam dla Was egzemplarz powieści Davida Almonda Pieśń dla Elli Grey. Pytanie konkursowe brzmi: Jaka piosenka/pieśń sprawia, że burze Waszego życia się wyciszają, a Was ogarnia spokój i poczucie radości? Mile widziane linki do YT:)
Na Wasze odpowiedzi czekam do 20:00 w Wielkanocny Poniedziałek.
* Refren piosenki Edyty Bartosiewicz, Miłość jak ogień.
Komentarze
https://www.youtube.com/watch?v=2pcShBVoCig
https://www.youtube.com/watch?v=n_E5GIraoHA
Piękne.
Ścieżka dźwiękowa z Miasta Aniołów https://www.youtube.com/watch?v=v9qr-YKWzq0&list=PLmHQ4Chx4fAbgK5NSTYaVRWxF2IZddPIn
Look down z Nędzników https://www.youtube.com/watch?v=jOLB0rEsrOU
i nieśmiertelnie od dzieciństwa Footlose Kenny Loggins https://www.youtube.com/watch?v=wFWDGTVYqE8
Proszę o kontakt:)