Lepiej urodzić się wieczorem, wtedy się i słyszy, i mówi. Rano rodzi się głuchym i nie umie mówić, w południe tylko się słyszy, a jak się rodzi wieczorem, umie się wszystko. [s.12]
Emilio nie mówi i nie słyszy. Opowiada o sobie i swojej rodzinie, o doznaniach i tym czego jest pozbawiony w prosty - acz poetycki - dziecięcy sposób. O ojcu, który zniknął z domu, o przyjacielu domu, dzięki obecności którego Emilio uczy się świata, o morzu, które szumi jakby tysiąc kropli deszczu tańczyło na wietrze.
Świat ciszy, który - jak wyrokuje jeden z lekarzy z jakim przyszło się zetknąć chłopcu - frustruje niektórych tak, że dokonują samookaleczeń licząc na "odetkanie" uszu, powoli staje się światem pełnym gestów i tego, co można zrozumieć dzięki dotykowi. W wyniku bolesnego doświadczenia, Emilio postanawia także opanować umiejętność mowy, by choć w ten sposób złożyć pewien hołd.
Ilustracje do książki napisanej przez Jeroen Van Haele wykonała Sabien Clement i odnoszę wrażenie, że gdyby nie one, dość dyskretne i nie wysuwające się na pierwszy plan, opowieść Morze ciche, brzmiała by zupełnie inaczej. Historia Emilia i to, jak ilustratorka postanowiła zobrazować życie chłopca, stanowią idealne zestawienie.
Morze ciche to książka - mimo trudnego tematu, a może właśnie dzięki niemu - do cieszenia się nią. Do podziwiania, zaprzyjaźniania się i do wielu rozmów o tym, jakie treści ze sobą niesie. Doskonała do rozmów w domu, w szkole, z dorosłymi i dziećmi.
Polecam.
Komentarze
zdecydowanie należy.
pozdrawiam:-)