Gdy zaczynałam czytać Wiele światów Albiego Brighta i natknęłam się na sformułowanie fizyka kwantowa przestraszyłam się, że objaśnianie świata fizyką w powieści dla młodszej młodzieży może okazać się zbyt karkołomne. Miło mi jest napisać, iż byłam w błędzie. W dużym błędzie.
Albiemu umiera mama. Chłopiec zostaje z tatą, który coraz mocniej oddaje się pracy zawodowej - badaniom w instytucie CERN. Chłopiec tęskni za mamą, ale i za ojcem - potrzebuje obecności rodzica, jego akceptacji, zwykłych, codziennych rozmów. Najczęściej jednak taty nie ma, a Albim zajmuje się dziadek.
I wówczas chłopiec również sięga po zdobycze nauki. Tworzy teorię i podejmuje się ją sprawdzić. Jednak czy wędrówka poprzez światy równoległe do tego, w którym Albie żyje, da mu ukojenie i zaspokoi tęsknoty?
Christopher Edge stworzył postać chłopca, który poprzez nietypowych rodziców sam wydaje się być niezwykły. I choć dręczą go dokładnie te same obawy, lęki i wątpliwości jakie dręczyłyby inne dzieci w jego wieku i jego sytuacji, Albie znajduje niestandardowe rozwiązanie.
Zastanawialiście się kiedyś jak wyglądałoby Wasze życie, gdyby było nieco tylko od tego, które wiedziecie? Albie miał szansę tego doświadczyć. Patrzył na siebie w innym wcieleniu i oceniał jak osobę obcą. Mógł poczuć gniew, miłość, nadzieję, złość, zakłopotanie, czy onieśmielenie. Wyzwolone w ten sposób emocje pomogły mu uporać się z tym, co dla niego najtrudniejsze i przygotować na pogodzenie z osieroceniem.
Wiele światów Albiego Brighta wymaga od czytelnika zaangażowania i namysłu. W zamian za to książka odwdzięcza się kształtowaniem samoświadomości, czyli tego w co powinien być wyposażony każdy z nas, by wieść pełne życie.
Komentarze
polecam z całego serca.
:)