Przeczytałam. I w zasadzie powinnam w tym momencie przestać dzielić się wrażeniami, ale jednak... Kusi mnie;)
Nie znam pozostałych powieści Autorki, przyznaję. Jedna z tego, co wywnioskowałam ze Szczęścia w cichą noc, obydwaj mężowie Hanki noszą/nosili imiona Mikołaj, jedyni dwaj chłopcy w rodzinie są Tomkami, osoba, którą jedna z bohaterek nazywa Florą, dla innych jest Dominiką, a Irenka i Iwonka są blisko skoligacone. Zapętlenie z imionami irytowało mnie niepomiernie pozwoliłam sobie jednak uznać, że Autorka tworząc trylogię o miłości Hani i Mikołaja (cytat z okładki), nie wiedziała, że stanie wobec konieczności napisania czegoś o świętach.
Na to, że słowo szczęście będzie używane na wszelkie sposoby nastawiłam się jeszcze przed lekturą. Okazało się jednak, że szczęście nie jest jedynym nadużywanym. Pokonał mnie fragment:
- A jeżeli obiecam ci, że będzie ci dobrze...- Dobrze...Udało się. Otrzymał zgodę Uśmiechnął się i zaczął odpinać duże guziki pomarańczowego swetra Hanki, bo dobrze zacząć obiecane dobrze...
Mam wrażenie, że w czasie, w którym książka szła do druku redaktor i korektor byli na urlopie.
Przeczytajcie coś lepszego albo idźcie na spacer z rodziną i przyjaciółmi.
Komentarze
Bardzo dobrze☺
Zapraszam :) http://www.magdallenamagazine.pl/2013/12/caly-ten-swiateczny-kram.html
A korektorzy teraz chyba rzadko są używani...
;)
Moje zaczytanie,
a zauważyłaś, jak trudno znaleźć dobrą powieść okołoświąteczną? :)