Przejdź do głównej zawartości

Graeme Simsion. Efekt Rosie.


Kiedy po raz pierwszy zetknęłam się z bohaterem książki Projekt Rosie, Donem Tillmanem, zafascynował mnie sposób w jaki Autor uczynił z mężczyzny z wyraźnym Zespołem Aspergera wdzięczną postać literacką. Owszem - pewne zachowania Dona bawiły, ale nie był to ten typ żartu, który zakrawałby na wyśmiewanie się, kpienie, czy wręcz nietolerancję. Jednocześnie - tworząc postać zagubionego w świecie emocji naukowca - udało się Greame'owi Simsionowi - pokazać jak w zwierciadle nasze, często mało społeczne zachowania, z których niejednokrotnie zapewne nie zdajemy sobie sprawy.

Kolejne spotkanie z Donem, także oscylujące wokół Rosie, to już poważniejszy etap. Owszem, wyraźnie widać dążenie Autora do tego, by było zabawnie jak w pierwszej części historii, ale też zadanie przed jakim staje bohater powoduje, że bardziej profesorowi Tillmanowi współczułam niż radośnie kibicowałam. 

Don Tillman zostanie ojcem. Dowiaduje się o tym i nagle paraliżuje go lęk. Świadom własnych ograniczeń emocjonalnych, zaburzeń w kontaktach interpersonalnych, poddaje się obezwładniającemu uczuciu niemocy. Wydaje mu się wręcz chwilami, że łatwiejszym rozwiązaniem będzie utrata osoby, którą kocha niż sprostanie wymaganiom ojcostwa. A jednocześnie - jak na szalenie uporządkowanego naukowca przystaje - do idei bycia ojcem podchodzi metodycznie i w sposób przypominający działania projektowe.

Przed lekturą Efektu Rosie przypomniałam sobie - tym razem w wersji audio - część pierwszą historii Dona Tillmana. Choć Borysa Szyca polubiłam bezgranicznie po lektorowaniu w Karaluchach Jo Nesbo, tu nie do końca odpowiadał mi jego głos. 


Rzadko w literaturze pięknej możemy znaleźć tak charakterystycznego bohatera jak Don Tillman. I rzadko literatura piękna jest tak edukacyjna, jak obydwie powieści Greame'a Simsiona. Polecam.

Komentarze

Kasiek pisze…
Mnie pierwsza część zachwyciła, wiem że muszę kupić kontynuację. Słyszałam fragment audiobooka na YT ale Szyc mi nie pasuje, dobrze że nie kupiłam audiobooka. Przez Ciebie mam ochotę gnać do księgarni
Scarlett pisze…
Bardzo mnie zainteresowałaś. Nie słyszałam wcześniej o takiej książce, ale muszę poznać pierwszą część. Uwielbiam takich bohaterów literackich.
Monika Badowska pisze…
Scarlett,
ciekawa jestem Twojej opinii.

Pozdrawiam:)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...