Przejdź do głównej zawartości

Nino Haratischwili. Ósme życie (dla Brilki). Tom 1.


Ty jesteś nitką, ja jestem nitką, razem stanowimy mały ozdobnik, a z wieloma innymi nitkami tworzymy wzór. Każda nitka jest inna, innej grubości i innego koloru. Trudno objąć wzrokiem cały wzór, ale kiedy się patrzy jednocześnie na wszystkie nici, wtedy ukazują się fantastyczne rzeczy. (...) Jestem pewna, że my też tam jesteśmy wplecione, nawet jeśli nigdy nie przyszło nam to do głowy. [s. 31]
Owe słowa wypowiedziała babcia Stazja do wnuczki o imieniu Nica. Stazja, której pełne imię brzmiało Anastazja, przyszła na świat wraz z rozpoczynającym się XX wiekiem. Nica - w 1973 roku. Dzieliła je historia i to nie tylko ta rodzinna, czyjeś narodziny i zgony, małżeństwa wierne sobie i te, które wiernością pochwalić się nie mogły, nie tylko historie uwieczniane na rodzinnych fotografiach i w opowieściach snutych przy suto zastawionych, wszak gruzińskich, stołach. O nie - je dzieliła także Historia przez wielkie "H", ta, która wpływała na losy jednostek i państw, która za nic miała ludzkie pragnienia, miłości i lęki, bo działa się w imię wyższego dobra.

Losy rodziny Jaszi oraz przyjaciół i ich bliskich, Nino Haratischwili ukazała na tle wydarzeń pokojowych, wojennych, powojennych. Pokazała w jak znacznym stopniu decyzje zapadające w Tibilisi, Moskwie, czy Berlinie mogą mieć wpływ na zwykłych ludzi - fabrykanta czekolady, piosenkarkę, robotnika, studentkę. Każda kolejna postać w powieści ma w sobie posmak tragedii, każde z nich musi wybierać między tym, czego pragnie, a tym, co jest najlepsze. I mimo, że w "Ósmym życiu" to kobiety zdają się dominować, na nich spoczywa rola pielęgnowania przeszłości i walki o przyszłość, to i mężczyźni nie są wolni od owych wahań związanych z tym co prawe, a tym, co słuszne i podyktowane inną, niż niejednokrotnie moralna, konieczność.

Dałam się porwać opowieści o gruzińskiej rodzinie. Słowom, które splatały losy babek, matek, ciotek i córek, ojców, dziadków i synów z losami Świata. Słowom, które ukazywały potęgę Historii i nieznaczność historii, szczególnie wobec Generalissimusa mówiącego, iż Śmierć jednego człowieka jest tragedią, śmierć milionów już tylko statystyką.

W oryginale powieść liczy około 1300 stron. Polski czytelnik otrzymuje ją podzieloną na dwa tomy. Po przeczytaniu pierwszego pozostaję w stanie czytelniczego nienasycenia i zaczynam czekać na - zapowiadany na jesień - tom drugi. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...