Dopóki żyją nasze matki
Dopóki żyją nasze matki, ciągle jesteśmy dziewczynkami.(...)
Dopóki żyją nasze matki, żyją także nasze dziecięce marzenia.
Wsiadamy na brzęczące jak ważki rowery:
czerwone, niebieskie, pomarańczowe,
a czas rozpięty na srebrnych szprychach
niby mija kolejne ulice, ale sam siebie nie mija.(...)
Możemy robić to wszystko, dopóki żyją nasze matki.
Nieważne, że ciężko im wejść po schodach,
łzawią im oczy i zawstydzone oddają nam
nieprzeczytane książki. To wszystko nas nie dotyczy.
Kupujemy im okulary, bawimy się barwą oprawek
i kształtem szkieł. Wozimy je do lekarza i czujemy strach
i urazę, że lekarstwa przestają pomagać.
Dlaczego je boli, dlaczego tak bardzo siebie bolą,
swoją starość, swoją niesprawność, swój lęk?
Usypiamy spokojnie i budzimy się ufne,
dopóki żyją nasze matki.
Dopóki żyją nasze matki, ciągle jesteśmy dziewczynkami.(...)
Dopóki żyją nasze matki, żyją także nasze dziecięce marzenia.
Wsiadamy na brzęczące jak ważki rowery:
czerwone, niebieskie, pomarańczowe,
a czas rozpięty na srebrnych szprychach
niby mija kolejne ulice, ale sam siebie nie mija.(...)
Możemy robić to wszystko, dopóki żyją nasze matki.
Nieważne, że ciężko im wejść po schodach,
łzawią im oczy i zawstydzone oddają nam
nieprzeczytane książki. To wszystko nas nie dotyczy.
Kupujemy im okulary, bawimy się barwą oprawek
i kształtem szkieł. Wozimy je do lekarza i czujemy strach
i urazę, że lekarstwa przestają pomagać.
Dlaczego je boli, dlaczego tak bardzo siebie bolą,
swoją starość, swoją niesprawność, swój lęk?
Usypiamy spokojnie i budzimy się ufne,
dopóki żyją nasze matki.
2 kwietnia 2008
Anna Piwkowska. Farbiarka.
P.S. Cytowałam już kiedyś ten wiersz, ale uznałam, że warto go przypomnieć.
Komentarze