Jan Karon zauroczyła mnie cyklem o pastorze z Mitford czas już jakiś temu. Po przeczytaniu pierwszej książki, zaczęłam szukać kolejnych i pełna uporu doprowadziłam do tego, że na mojej półce stoją wszystkie wydane dotychczas w Polsce jej powieści. Stoi również ta najnowsza, a jedną mam dla Was, o czym poniżej.
Zastanawiałam się nad fenomenem tych powieści. Jan Karon stworzyła postać starszego już przecież mężczyzny, który z racji swojego powołania niewiele oczekuje od życia, a który bardziej poddaje się w tym, co go spotka woli bożej. I nagle dom samotnego pastora zapełnia się dziećmi, a jeego samego uderza Miłość do kobiety nietypowej o - jak się wydaje - niespożytej energii i optymizmie, artystki, która pisze i ilustruje książki dla dzieci.
Nie są to jednak powieści cukierkowe. Bohaterowie mierzą się z nieszczęściami, chorobami, śmiercią, ale ich równowaga duchowa, ów trudne do pojęcia w dzisiejszym, pełnym jednorazowych doznań, rzeczy, emocji, świecie zaufanie do Boga, nadaje historiom tworzonym przez Karon wyjątkowy smak. Kto jednak wahałby się przed lekturą w obawie, że pisarka uprawia natrętny dydaktyzm moralny, niech porzuci obawy; nie znajdziecie tam czegoś takiego.
W "Blisko i bezpiecznie" Pastor Tom z żoną wracają do Mitford po pobycie w Irlandii. Muszą na nowo odnaleźć się w domu, miasteczku i wśród bliskich. Co ciekawe - Autorka zadaje na łamach powieściowej gazety pytanie o to, czy Mitrord dba o swoich. Wyobrażacie sobie takie pytanie w mediach małego, prowincjonalnego, polskiego miasteczka? Oraz odpowiedzi na takie pytanie? Mieszkańców stworzonej w książkach okolicy faktycznie łączy coś więcej niż tylko lokalizacja geograficzna. Czują się odpowiedzialni za siebie wzajemnie i może to jest sukces owego klimatu powieściowego tak umiejętnie przedstawionego przez Jan Karon?
Nieustająco polecam serię o Mitford - jest tak bogata w wątki i idee, że z pewnością znajdziecie w niej nie tylko miłą lekturę, ale również kilka interesujących tematów skłaniających do refleksji.
* * *
Wydawnictwo Zysk i S-ka zwróciło się do mnie z propozycją wykorzystania fragmentu mojego poprzednio pisanego tekstu o Mitford na skrzydełku okładki. Zgodziłam się i dzięki temu mam dla Was jeden egzemplarz książki.
Napiszcie proszę, co dla Was oznacza "blisko i bezpiecznie". Jakie to miejsce, a może czas? Może ludzie, przestrzeń?
Na odpowiedzi czekam w komentarzach (z adresem mailowym) lub pod mailem: prowincjonalna.nauczycielka@gmail.com od dziś tj. 3 kwietnia do północy w środę tj. 6 kwietnia. Najpóźniej w piątek (8.04) wskażę osobę, do której powędruje książka. Wyboru dokonam wraz z moją Siostrą, Panną Pollyanną, która podziela mojego fioła na punkcie Mitford;)
Zapraszam:)
* * *
Nie chcemy trzymać Was w niepewności i ogłaszamy, że książka "Blisko i bezpiecznie" wędruje do Eireann. Gratulujemy i życzymy miłej lektury:)
Komentarze
Blisko i bezpiecznie - dla mnie to znaczy bycie wśród swoich;rodzina, sąsiedzi, parafia. Ale czy u nas to faktycznie to znaczy ....chyba już jednak nie. A może się mylę?
gut.anna1@gmail.com
/blisko i bezpiecznie od razu kojarzy mi się z rodziną i przyjaciółmi.
Pozdrawiam serdecznie
Magda
aponet@wp.pl
eire@poczta.fm
miło mi, że trafiłaś i cieszę się, iż polubiłaś Mitford na tyle, by sięgnąć po wcześniejsze książki cyklu. Miłego wędrowania po powieściowym świecie:)