Nie ukrywam - po książkę o Audrey Hepburn sięgnęłam głównie ze względu na moją Siostrę, która ceni znaną aktorkę. Drugą motywacją była ciekawość - intrygowało mnie jak przedstawiono kobietę będącą dla wielu innych ikoną kobiecości, co niesie z sobą opowieść o kimś, kogo życie zdaje się być znane powszechnie tym, którzy interesują się historią Hepburn.
Piękne zdjęcia, proste, acz smakowicie zapowiadające się przepisy, a pomiędzy nimi wyłaniająca się postać kobiety niegdyś sławnej, a w chwili, o której opowiada jej syn, zwykłej, skromnej Mamy. Ciepłej, życzliwej ludziom - tym blisko, i tym do których trzeba jechać z misją humanitarną - pani domu, która z przyjemnością kręci się po kuchni, wyraża swoje uczucie poprzez pyszności stawiane na stole i tchnie spokojem oraz mądrością.
I choć przepisów nie wypróbuję (chyba, że po znacznych vege - modyfikacjach), to cieszę się, że poznałam "Audrey w domu". Ucieszyła mnie owa domowość, codzienność i poczułam, że i mnie Hepburn stała się bliższa. Kto wie, może ta książka będzie początkiem do poznawania życia i twórczości aktorki?
* * *
Poprosiłam moją Siostrę, Pannę Pollyannę, o kilka słów na temat książki:
„W moim domu”, czyli zeszyt z przepisami mamy.
Pokaż mi, co gotujesz, a powiem ci, kim jesteś – tak mogłoby brzmieć motto tej książki. To książka dla fanów Hepburn, którzy chcieliby poznać jej historię jeszcze bliżej, tym razem – z zupełnie innej perspektywy.
Czytając ją miałam wrażenie, że siedzę przy stole w Jej kuchni, a Jej syn, autor książki, opowiada mi rodzinne anegdoty przeglądając zeszyt z przepisami.
Nowe, do tej pory nigdzie nie publikowane zdjęcia Audrey na pewno będą niezłą gratką dla miłośników jej urody i stylu. Rozczarują się ci, którzy oczekują, że ta książka jest biografią Audrey. To raczej garść wspomnień syna z gotowaniem w tle.
Myślę, że jeśli ktoś zdecyduje się wypróbować któryś z przepisów, to danie a la Audrey Hepburn może być przebojem podczas kolacji dla przyjaciół. Nawet jeśli wybrana potrawa będzie prosta, to w końcu gotowała ją też „boska Audrey”, a to już połowa sukcesu.
Zachęcamy. Obydwie!
Komentarze
manufaktura-wyobrazni.blogspot.com
cieszę się, że Cię zachwyciła. Książka jest cudnie wydana, co niewątpliwie podnosi poziom zachwytu:-)
Książkę kupię i zapewne napiszę o swoich wrażeniach.