Nie ukrywam - po książkę o Audrey Hepburn sięgnęłam głównie ze względu na moją Siostrę, która ceni znaną aktorkę. Drugą motywacją była ciekawość - intrygowało mnie jak przedstawiono kobietę będącą dla wielu innych ikoną kobiecości, co niesie z sobą opowieść o kimś, kogo życie zdaje się być znane powszechnie tym, którzy interesują się historią Hepburn. Piękne zdjęcia, proste, acz smakowicie zapowiadające się przepisy, a pomiędzy nimi wyłaniająca się postać kobiety niegdyś sławnej, a w chwili, o której opowiada jej syn, zwykłej, skromnej Mamy. Ciepłej, życzliwej ludziom - tym blisko, i tym do których trzeba jechać z misją humanitarną - pani domu, która z przyjemnością kręci się po kuchni, wyraża swoje uczucie poprzez pyszności stawiane na stole i tchnie spokojem oraz mądrością. I choć przepisów nie wypróbuję (chyba, że po znacznych vege - modyfikacjach), to cieszę się, że poznałam "Audrey w domu". Ucieszyła mnie owa domowość, codzienność i poczułam, że i mnie Hepbur...
O czytaniu, książkach, pisaniu. O tym co warto i z kim poczytać. O zwierzakach, bez których dom staje się nudny. O życiu, po prostu:)