Przejdź do głównej zawartości

Książki roku i kalendarz dla Was

Rzadko robię podsumowania, ale w tym roku czuję taką potrzebę. Korzystając z podpowiedzi facebookowych albumów, do których co miesiąc wrzucam zdjęcia tego co przeczytałam, wysłuchałam lub co obejrzałam, wybrałam tytuły dla mnie ważne w kończącym się roku. Ważne w tym kontekście ma dość pojemne znaczenie, ale o tym poniżej.


Mniej to książka, o której było głośno. Bardzo głośno. Bo jakże pokazać obcym swój portfel, przyznać się do marnotrawienie pieniędzy, do wydawania ich nierozsądnie i ponad miarę lub pokazać światu swoją biedę wynikającą albo z nieumiejętności gospodarowania tym, co mamy, albo z niewystarczających środków na życie? Jak przeprowadzić publiczną wiwisekcję wydatków, gdy gdzieś w najgłębszych zakamarkach umysłu przechowujemy świadomość, że zakupy są nagrodą/pocieszeniem/nałogiem? Marcie Sapale udało się znaleźć rozmówców chętnych do udziału w projekcie, a efekt wielu osobom - sądząc po recenzjach - dał do myślenia.

Tetrus to powieść. Jednak postacie w niej występujące, historie opowiedziane są zlepkiem doświadczeń autora. Mądra, doskonale napisana, nie tylko dla nastolatków.

Dlaczego podskakuję jest książką napisaną przez trzynastoletniego autystyka. Formuła pytań i odpowiedzi w prosty sposób tłumaczy jak wygląda życie osoby z autyzmem.

Zły Tyrmanda w świetnej interpretacji Adama Ferencego. Czy trzeba dodawać coś jeszcze?

Jednym z niewielu filmów jakie obejrzałam w tym roku są Służby specjalne. Warto.

Zupełnie nie rozumiem dlaczego dotychczas nie poznałam Melkersonów. Na szczęście wysłuchałam Dlaczego kąpiesz się w spodniach wujku? i wiem, że gdybym przeczytała tę książkę w dzieciństwie miałaby szansę rywalizować z Dziećmi z Bullerbyn o tytuł ulubionej książki.

Stasiuk. I tu od razu powiem, że w tym roku pozachwycałam się nim dwukrotnie. Raz dzięki wywiadowi z Dorotą Wodecką, drugi - dzięki zbiorowi opowiadań o współistnieniu człowieka i Natury, a może nawet bardziej człowieka w Naturze.

Złe psy Patryka Vegi to książka- rozmowa. Mroczna, drapieżna i okrutna.

Podpalacze książek mają na razie dwa tomy. Czekam na trzeci i uważnie śledzę rozwój akcji. Powieści dla młodzieży, w których dobrzy zajmują się chronieniem wiedzy zapisanej w książkach, a źli - niszczeniem tejże, bo głupimi ludźmi łatwiej manipulować, są interesującą interpretacją klasyki gatunku.

Dotknij Boga, czyli zapis zaskakującej wędrówki. Świadomie nie piszę podróży i choć waham się nad użyciem słowa pielgrzymka, to jednak określenie wędrówką tego, co robił Patryk Świątek wydaje mi się najwłaściwsze. Książka, która na długo zapada w pamięć.

Pratchettowskie Kiksy klawiatury są dopełnieniem, inspiracją, przyjemnością. Dość powiedzieć, że po ich lekturze obiecałam sobie przeczytać na nowo cały Świat Dysku, a wydawca wyszedł mi w tym na przeciw publikując kolejne tomy cyklu w twardych oprawach za niewielkie pieniądze, do kupienia w kioskach. 

Lektor z pociągu 6:27 to zaskoczenie. I nie wiem, czy nie jedyna francuska powieść przeczytana przeze mnie w tym roku;-)

Kolejną książką nie będącą powieścią w rocznym zestawieniu jest Tam, gdzie wiatr krzyczy najgłośniej. To interesująca opowieść o zderzeniu cywilizacji Zachodu z cywilizacją tzn. pierwotną. Szkoda, że opowieść o przygnębiającej konkluzji.

Nad listopadowym czytaniem, niestety - nie tak obfitym jakbym sobie mogła tego życzyć - góruje w tym roku książka Ziemowita Szczerka o Ukrainie. Wolę autora w literaturze faktu niż w powieści.

Na obrazku, po prawej stronie, zobaczyć można książkę, która towarzyszyła mi przez cały rok. Oczywiście, nie noszę jej przy sobie i nie wczytuję się ślepo w każde zdjęcie, czy frazy instruktażowe. Ale też, na jej podstawie układam sobie kolejność ćwiczeń, dobieram zestawy, na których robienie mam ochotę w danym tygodniu, traktuję ją jako bazę wyjściową. Zupełnie inna kategoria, ale także ważna i stąd jej obecność w zestawieniu.

Brakuje książki na grudzień. Nie umiałam jej wybrać, bo żadna z nich nie wydawała mi się aż tak odkrywcza, nowa, ważna dla mnie. Ale i bez wybierania lektury grudniowej wiem, że w ciągu roku częściej sięgam po literaturę faktu, wywiady, eseje, dzienniki, zapisy w podróży. Literatura pojmowana jako proza, zachwyca mnie już rzadziej, stawiam jej większe - niż kiedyś - wymagania. 

Uznaję ten rok za dobry. Pozbyłam się wyrzutów sumienia, że czytam za mało, za wolno, że tekstów na blogu jest niewiele. Czytam i piszę w swoim tempie, nie wygasła we mnie zachłanność, ale czas jaki mogę poświęcać na przyjemności literackie znacznie się skurczył w stosunku do lat poprzednich. Nie przeszkadza mi to jednak - wykorzystuję wolne chwile, zawsze mam przy sobie audiobooka, czerpię radość z czytania.

Uporządkowałam wiele spraw w moim życiu. Są i takie, które wciąż porządkuję i takie, do porządkowania których dopiero się zabiorę, bo czekają na swoją kolej. Mam satysfakcję z tego, co już zrobiłam. Po 1 stycznia zrobię wpis na kolejny rok, bo lubię wiedzieć od czego zaczęłam i mieć z czym porównywać. O, tak jak tu.

Dziękuję za Waszą obecność. Za czytanie, komentarze, czasami maile. Za to, że wciąż czuję, że po drugiej stronie mojego ekranu ktoś jest.

Mam prezent dla kogoś z Was. Przywędrował do mnie od Mikołaja, ale Mikołaj zgodził się, bym - mając już dwa kalendarze - trzeci podarowała komuś, kto zechce się z nami podzielić tytułem książki (wraz z uzasadnieniem), która dla niego była najważniejszą książką 2015 roku. Na Wasze typy czekam jutro do północy. 1 stycznia wskażemy, po naradzie z Mikołajem, do kogo powędruje kalendarz.


Przyjemnego witania Nowego Roku!

Komentarze

Anne18 pisze…
Najważniejszą dla mnie książką 2015 roku jest ta którą czytałam w sierpniu , a mianowicie Dziedzicząc miłość Mały człowiek w czasie wielkiej wojny. Jest dla mnie ważna z trzech powodów po pierwsze dlatego, że uwielbiam literaturę faktu, a to była książka własnie z tego gatunku. Po drugie jest to naprawdę wartościowa publikacja ponieważ traktuje o największym , najtrudniejszym i najkrwawszym konflikcie zbrojnym w historii ludzkości- II wojnie światowej. Czas okrutny, o którym nie lubimy, ale mimo wszystko powinniśmy czytać. Dlaczego? a no dlatego, że to jest kawał naszej polskiej bolesnej, pisanej krwią historii. Takie książki mogą być lekcją patriotyzmu i pokory. Warto je czytać choćby z szacunku do tych, którzy je piszą, bo to zazwyczaj ludzie, którzy niejedno zło tego świata widzieli i wcale nie jest im łatwo wracać do traumatycznych wspomnień, a mimo to to robią. Po trzecie jest dla mnie ważna ponieważ jej lektura dostarczyła mi mnóstwa często skrajnych emocji.
Agnes pisze…
Książka to "Terror" Simmonsa, tylko że kalendarz już mam. Chciałam natomiast napisać,że czytam i że jestem.

A odnośnie tempa czytania - ech, mam wrażenie, że niektórzy ludzie chcą doprowwadzić do tego, bym miała wyrzuty sumienia, że czytam za dużo. Pokrętne to, ale czasem tak czuję.
Monika Badowska pisze…
Anne18,
poproszę o przesłanie na prowincjonalna.nauczycielka@gmail.com adresu pocztowego:-)

Agnes,
nie śmiałabym przypuszczać, że wchodzić w Nowy Rok bez kalendarza:-)

Pomyślności w 2016, Miłe Panie:-)
Anne18 pisze…
Dziękuję bardzo . E mail z danymi już do Ciebie poszedł.

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...