Ów świetny wpis zobaczyłam u Agnes z Dowolnika w sobotę rano. Ale jak wiecie, po lekturze poprzedniego postu, weekend miałam pracowity, a w sobotni wieczór nie dość, że nie pomyślałam o pisaniu czegokolwiek, to w dodatku, zasnęłam zanim zdążyłam otworzyć książkę, by przeczytać choć stronę, na dobry sen. Ale dziś, już wypoczęta przystępuję do - jakże miłej - pracy.
W listopadzie mija 8 blogolat. Mnóstwo czasu, mnóstwo książek i mnóstwo ludzi, których dzięki książkom poznałam, nawet jeśli poznałam tylko wirtualnie. W tym oczywiście ci, którym poświęcony jest dzisiejszy wpis, czyli pracownicy działów promocji wydawnictw. Wspominałam ostatnio, że tak długi czas jest doskonałą okazją do obserwowania migracji wydawniczych i pozabranżowych, ślubów, rozwodów, pojawiających się na świecie dzieci, dzieci rozpoczynających edukację, czy wręcz edukację kończących. Tak, wciąż mówię o ludziach z działów promocji i ich historiach :-) Osiem lat, to czas w którym można się naprawdę dobrze poznać.
Komu chcę podziękować w sposób szczególny?
Pan Artur, niegdyś z Muzy, dziś w miejscu mi nieznanym. Jako pierwszy zaufał blogerom, to od niego dostałam pierwsze książki do recenzji i to z nim, jeszcze na targach w Pałacu Kultury, ucięłam sobie co najmniej godzinną dyskusję o ulubionych pisarzach.
Pani Magda z Wydawnictwa Literackiego. W czasie, gdy coraz lepiej poznawałyśmy się z Panią Magdą, okazało się, że poza pasją literacką, łączy nas również umiłowanie do zwierzaków. Widujemy się rzadko, ale nawet w mailach książkowych mamy zawsze miejsce na to, by podesłać sobie kilka słów o kotach i psach. Mam niejasne poczucie, że gdybyśmy miały okazję spędzić na rozmowach więcej czasu niż ten, który mamy na targach, w idealnych proporcjach wymieszałybyśmy tematykę zwierząt i literatury. Za dyskusje pełne zrozumienia, cierpliwość - dziękuję:-)
Pani Agnieszka z Wydawnictwa Czarnego. To także osoba, która zaufała mi na początku mojej recenzenckiej historii blogowania. Dziś kontaktujemy się rzadziej, ale zawsze myślę o Pani z dużą sympatią.
Maciej, niegdyś z Claroscuro, dziś w Business & Culture. Dzięki niemu przeczytałam mnóstwo książek z najodleglejszych części świata i poraził mnie "Świadek". A ci, którzy lubią Murakamiego, mogą się dzięki niemu cieszyć klubem na Placu Zbawiciela:-) Podziwiam i kibicuję!
Pani Agnieszka oraz Pan Antoni z Iskier. Pani Agnieszko, pamięta Pani nasze spotkanie na Jarmarku Dominikańskim? Do dziś żałuję, że nie miałyśmy wówczas możliwości wyskoczenia na kawę i pogadania o różnościach. Panie Antoni, uwielbiam z Panem rozmawiać i każdorazowo cieszę się widząc z daleka Pański uśmiech:-) Dziękuję Państwu za Stachurę, Konwickiego i wiele, wiele przyjemności z obcowania z doskonale wydawanymi przez Iskry książkami.
Pana Mariusza z EMG znałam tylko korespondencyjnie, ale to dzięki niemu odkryłam Gaję Grzegorzewską i jestem mu za to bardzo wdzięczna. Podobnie jak za odkrycie Macieja Malickiego. Panie Mariuszu, nie wiem, gdzie Pana losy rzuciły, ale życzę powodzenia gdziekolwiek Pan jest.
Pani Małgosia - kiedyś z Literatury. Zdecydowanie czułam się rozpieszczana przez Panią:-) Cudnie się z Panią współpracowało, myślałam z serdecznością o Pani książce, a dziś często wspominam nasze kontakty z wielką przyjemnością.
Łukasz i Iza ze Skrzata. Zawdzięczam Wam poznanie twórczości Marcina Pałasza, powrót do książek o Mamie, Kaście i gangsterach oraz ostrożność z Nudzimisiami;-) Daliście mi szansę poprowadzenia gali nagród literackich dla dzieci szkolnych, napisania kilku słów na okładkę książki ulubionego pisarza i świetne rozmowy prowadzone na targach, w mailach, czy via Facebook. Iza jest już poza wydawnictwem, a Łukasz milczy, więc pewnie też już wywędrował ze Skrzata.
Pani Agata z Wydawnictwa Nasza Księgarnia. Ileż książek, ileż rozmów, ileż zachwytów literackich! Z Panią Agatą kojarzy mi się życzliwy uśmiech, zaufanie i szacunek. Jestem niezmiernie wdzięczna za serdeczność, zrozumienie dla mojego upodobania do historii Zosi z ulicy Kociej, dziecięcych audiobooków, czy prozy Katarzyny Majger. Dziękuję:-)
Pan Marcin z Publicata. Kiedyś zaskoczył mnie Pan pytaniami o blogosferę, blogerów i wzajemne relacje, powiązania oraz efekty naszego, blogowego, pisania o książkach w kontekście sprzedaży tychże. Nie na każde pytanie umiałam Panu odpowiedzieć, ale bardzo miło wspominam tamtą rozmowę i z przyjemnością witam się z Panem na kolejnych targach. Dziękuję za zrozumienie dla mojego umiłowania powieści Miki Waltariego :-)
Pani Ola z W.A.B., a dziś - jeśli dobrze pamiętam - w Bellonie. Miło wspominam, Pani Olu, naszą współpracę i wszelkie odkrycia literackie, na które mnie Pani namówiła.
Paweł z Impulsu. Gdy byłam czynną nauczycielką chętnie sięgałam po publikacje najlepszego - moim zdaniem - wydawnictwa oświatowego w Polsce. Teraz odeszłam od zawodu i siłą rzeczy pozostaję poza nurtem publikacji branżowych. Mimo to, współpracę z Pawłem wspominam szalenie miło:-)
Pani Marta (już nie) z Zakamarków. Kobieta o dużej energii, wielkim sercu i silnym uścisku dłoni. Zniknęła Pani, Pani Marto, ale mam nadzieję, że to nie oznacza końca naszej współpracy. Jeśli kiedyś będzie Pani szukała ludzi do współpracy przy okołoksiążkowych projektach, proszę o mnie pamiętać.
Moja historia blogowania naznaczona jest, Szanowni Państwo z Działów Promocji, Państwa stałą i pozytywną obecnością. Jak pokazuje powyższa lista dziękczynna - z wieloma osobami nie mam już kontaktu, ale to one pomogły mi w drodze do miejsca, w którym dziś jestem. Za każdy życzliwy list, za rozmowy o książkach, życiu, pasjach - dziękuję. Za wyrozumiałość, cierpliwość, zaufanie, za udostępnianie linków, podsuwanie kolejnych wartych przeczytania lektur - dziękuję.
Komentarze
Gratuluję 8 lat, to piękny staż! Ja piszę 5,5 roku i wiem, że przychodzą chwile lepsze i gorsze. Czasami pojawia się zniechęcenie (po co pisać, skoro liczą się tylko statystyki, komentarze, a u mnie nie są one imponujące?), pojawia się myśl o zakończeniu tej przygody, ale na szczęście mój mąż "wkręcił" się w recenzowanie i to mnie motywuje. Poczytajka tak łatwo nie umrze :)
dziękuję:-)
Mpoppins,
aż się zarumieniłam - dziękuję:-)
Iwono,
owszem - bywają "puste" dni, w które słowa nie układają się w myślach lub w myślach tak, ale w pisaniu wyglądają potworzaście;-)
Jeśli mogę radzić - podchodź i się witaj. Wystarczy "chciałam się przywitać, by adres pocztowy zyskał twarz" lub coś w tym stylu. Korespondencja robi się po czymś takim zazwyczaj cieplejsza:-)
Pozdrawiam i powodzenia:-)