Rzadko przywołuję tu książki raz już opisane. Na prośbę czytelniczki bloga sięgnęłam ponownie do powieści Jana A. Homy i nie czuję, aby ponowna lektura "Kręgów", stanowiła czas zmarnowany. Wręcz przeciwnie.
Kiedyś, kiedy będzie dorosły i silny, sprawi, aby na jeden dzień ściany wszystkich zakładów, w których mordowano zwierzęta, stały się przeźroczyste. Ludzie muszą zrozumieć, czego są współsprawcami, w czym tak naprawdę biorą udział. Zrozumieć i poczuć odrazę. [s.221]
To takie proste; każde zabicie jest aktem nieposzanowania wobec życia. Pogardy, której ulegamy, którą się zarażamy, którą nasiąkamy bez udziału woli i świadomości, której pełni jesteśmy dla innych niż my sami. Która nie pozostaje obojętna dla kształtu i funkcjonowania naszego codziennego świata. [s.286]
Po chwili defilada ponad stu ocalałych z wypadku, szorujących brzuchem po ziemi ptasich karykatur, karykatur zdeformowanych przez człowieka i dla człowieka, ruszyła za ludzkimi przewodnikami w kierunku wsi. [ s. 301]
P.S. Poprzednio o książce pisałam tak.
Komentarze
Cieszę się, ze ją przywołałaś po raz drugi - moze dzięki temu ktoś po nią sięgnie, a warto - ach jakze warto!
Motylek
przy ponownym czytaniu odkryłam inne, niż wcześniej, rzeczy. Ale masz rację - warto po "Kręgi" sięgnąć.
cieszy mnie, że nie jestem odosobniona.
Pozdrawiam:-)
A mnie się "Kręgi" w ogóle nie spodobały. Ani fabuła, ani język, ani styl. Książka początkowo wciągająca, potem stopniowo coraz bardziej drażniła i ostatecznie po ok. 150 stronach wylądowała z powrotem na półce.. :)