Wstyd się przyznać, ale nie pamiętam już ile lat minęło od mojego ostatniego spotkania z Ronją. Jednak bez względu na to, jak duży dystans czasowy dzieli mnie od tego dnia, w historię córki zbójnika wkroczyłam zdumiewająco łatwo.
Choć może nie powinnam się temu dziwić? Wszak powieści Astrid Lindgren mają ową magiczną właściwość, że porywają serca bez względu na ich, owych serc, wiek.
W Zamku Mattisa, w pewien wietrzny dzień, przychodzi na świat córka herszta. Wychowywana między zbójeckimi kamratami pierwotnie uważa, że kamienna sala jest cały światem. Gdy stała się nieco starsza i przyszedł czas, by wyruszyła poznawać samodzielnie świat poza Zamkiem usłyszała od ojca bodajże najpiękniejsze rady, jakie ojciec może dać swojemu dziecku:
- Uważaj na Wietrzydła, Szaruchy i zbójców Borki.
- A jak poznam, że to są Wietrzydła, Szaruchy i zbójcy Borki? - zapytała Ronja.
- Zauważysz - odparł Mattis.
- Aha - powiedziała Rojna.
- I uważaj, żeby nie zablądzić w lesie - ciągną Mattis.
- A co mam robić, jak zabłądzę? - zapytała Ronja.
- Odnaleźć właściwą ścieżkę.
- Aha - powiedziała Ronja.
- I uważaj, żeby nie wpaść do rzeki.
- A co mam robić, jak wpadnę do rzeki? - spytała Ronja.
- Pływać.
- Aha - odparła Ronja.
Prawda, że mądre?
Cieszę się, że ponownie sięgnęłam po historię Ronji. Ciepła opowieść o ludziach którzy się szanują, o emocjach, którym zdarza się brać górę nad spokojem i o tym, jak dobrze jest być kochanym.
Pisanie, że polecam byłoby truizmem.
Komentarze
Ronja może okazać się niewyczerpalnym źródłem inspiracji:-)
Sylwia,
koniecznie:-)
Przy okazji najnowszego wpisu u siebie dotyczącego kociego bohatera, nominowałam ten blog do zabawy Liebster Award.