Od pewnego czasu podczytuję różnego rodzaju książki o minimalistycznych konotacjach. I te, sugerujące robienie porządku we własnej szafie, i te, w których namawia się do robienia porządku we własnej głowie. Z każdej wydobywam coś dla siebie i choć niektóre z idei zostają ze mną na dłużej, a z innymi rozstaję się, bo nie są tak do końca moje, sam pomysł na minimalistyczne podejście do życia jest mi bliski. Owszem, słowo "minimalizm" zaczyna dominować w świecie czytano-pisanym i może to być irytujące, ale sam pomysł na to, by czynić swoje życie prostsze w świecie chaotycznym, rozpędzonym i egocentrycznym, pobrzmiewa kojąco i wyciszająco.
Na bloga, o którym zaraz wspomnę, trafiłam przypadkiem. I choć nie sądzę, abym została stałą czytelniczką, przyglądam się z zainteresowaniem projektowi "szafa minimalistki" prowadzonym przez Autorkę bloga, a teraz skusiłam się na wyzwanie minimalistki mające stanowić drogę ku prostszemu życiu. Katarzyna Kędzierska z bloga simplicite.pl już po raz drugi namawia do wyzwania, które pomoże się nam zmierzyć z przydasiami, półkami, na których odkładamy rzeczy tylko na chwilę, z paprochami w szafkach kuchennych, ale też nieuporządkowaniem w samych sobie. Oczywiście - to tylko propozycja, podpowiedź, zaproszenie do wspólnego działania, którego efekt zależy od każdego z nas, kto zdecyduje się przyłączyć.
Aby ułatwić sobie pilnowanie zamierzeń wpisałam je do kalendarza. Nie jest to rozwiązanie idealne, więc dla uzupełnienia zadania na poszczególne dni zanotowałam także w papierowym kalendarzu (używam w tym roku LanyBook i dawno nie byłam tak zadowolona jak teraz).
Zaczynam dziś. Nie będę zanudzała Was opisami tego, jak wysprzątałam apteczkę, ale z pewnością coś na temat samego wyzwania napiszę. A może i wy dołączycie?
Komentarze