Przejdź do głównej zawartości

Ursula K. Le Guin. Kotolotki. Kotolotki z wizytą u mamy.


Wydane przez
Wydawnictwo Prószyński i S-ka

Trafiłam na te książeczki przypadkiem. Przepięknie ilustrowane, niewielkie, w twardej oprawie i w dodatku o kotach. Nie mogłam się oprzeć i zabrałam je do domu.


Ursula K. Le Guin opowiada historię kociąt, które z nieznanej nikomu przyczyny urodziły się wyposażone w skrzydła. Dorastają, pod czujnym okiem matki, w mieście i dopiero wobec zagrożeń jakie ze sobą niesie to wielkie skupisko ludzi, psów, samochodów i wszystkiego, co kotom nieprzyjazne, okazuje się, że skrzydła to cudne udogodnienie. 


Kocia mama nakazuje jednak dzieciom opuszczenie jej i miasta, znalezienie życzliwszego kociakom miejsca do życia. Kocięta wyruszają w podniebną podróż, lądują w lesie, a później trafiają do rodziny sympatycznych dzieciaków.


Druga część opowieści przedstawia wyprawę dwojga z kociąt do rodzinnego miasta. Chcą odwiedzić mamę, ale zanim ją znajdują, w opustoszałym domu natykają się na czarne, na wpół dzikie kocię, które niewątpliwie jest z nimi spokrewnione - też ma skrzydła.


Historie niby proste, ale zdecydowanie urzekające ciepłem i tworzące nastrój prokoci. Na lekturę w miesiącu, w którym obchodzimy Światowy Dzień Kota idealne. Serdecznie zachęcam do czytania:-)


P.S. Przyznajcie - Tunia i Pirania, pomieszkujące niegdyś z nami, wyglądałyby ślicznie ze skrzydłami :)


P.S. 2. Źródłem grafik zamieszczonych powyżej są oczywiście książki Ursuli K. Le Guin, a ich autorem - S. D. Schindler.

P.S. 3. Zobaczcie jaki uroczy Kotolotek:

Komentarze

Tarnina pisze…
Książki tworzące klimat prokoci są zdecydowanie godne polecenia. Piszę to jako miłośniczka książek i opiekunka jednego domowego Rudaska i ośmiu dochodzących.
Mojra pisze…
Znam prozę tej autorki lecz jakoś nie znam tej książki. Dzięki Tobie poznałam kolejne opowieści o kotach a na dodatek z niesamowitymi ilustracjami.
Monika Badowska pisze…
Tarnino,
oj, tak - zdecydowanie. Wczoraj skończyłam czytać kolejną, wkrótce recenzja.
Podziwiam, za opiekę na wolnożyjącymi kotami, chyba bym nie umiała. Pozdrawiam:-)

Mojra,
a ja nie znam. To moje pierwsze (serio, serio) spotkanie z Ursulą K. Le Guin -)
Agnes pisze…
O jakie urocze! Ursulę znam, ale zdecydowanie z innej perspektywy :)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...